sobota, 31 sierpnia 2013

Serwy

Spokojny i leniwy dzień. Pogoda średnia, rano nawet było słońce, później czuć było zbliżający się deszcz no i wieczorem trochę popadało.
Na obiad wybrałem się do Suchej Rzeczki - ok 4 km drogą, do Zajazdu u Lecha, chwalonego w sieci. Miejsce miłe, kuchnia smaczna. Jako że za babką ziemniaczana nie przepadam, zamówiłem coś czego jeszcze nie jadłem, czyli kakory litewskie. Warto było się skusić.


Jakby ktoś miał ochotę samemu poeksperymentować, znalazłem też przepis na kakory, w różnych odmianach.


Dzisiejsze fotki.

piątek, 30 sierpnia 2013

Serwy

Noc w Augustowie przeszła tradycyjnie spokojnie i bez problemów, nie licząc śmieciarek, które już o 5:30 pracowały i hałasowały. Przeniosłem się pod Kauflanda na śniadanie.
Później, tak jak planowałem te kilkanaście kilometrów do Serw. Po drodze Studzieniczna, o tej porze roku, jak większość miejsc tutaj - pusta, cicha.
Ośrodek w Serwach znalazłem w internecie.  Hotel ładny, pachnie nowością, reszta wymaga jeszcze sporo pracy ale mimo wszystko jest fajnie. Duży  zadrzewiony teren, z miejscami na kampery (pod drzewami, w cieniu). Po drugiej stronie drogi - otwarty plac campingowy z plażą, pomostami, wypożyczalnią sprzętu pływającego. Słońce już tak nie grzeje, więc wybrałem nocleg z widokiem na jezioro.


Podoba mi się tutejszy cennik - za kampera płaci się tyle samo co za zaparkowanie samochodu, czyli 20 zł. Osoba kosztuje 8 zł i podłączenie do prądu tez 8 zł. Ceny bardzo przyzwoite. W samym Augustowie chcą więcej niż na campingu w Wilnie :) .
Cisza, spokój, pustki, tylko kaczki hałasują na wodzie. Pokręciłem się trochę na rowerku po okolicy, na drugim końcu wsi jest sklep i bar (czynny tylko do 25 sierpnia), zrobiłem grila i ....... odpoczywam :)
Jutro w planie  na rowerku na obiad, do Suchej Rzeczki, do Lecha - podobno bardzo smacznie i w rozsądnych cenach można się najeść różnych speciałów.


Dzisiejsze fotki.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Puszcza Augustowska

Mam prawie tydzień do spotkania, nic nowego się nie pojawiło, pogoda jeszcze letnia więc nie ma sensu siedzieć w mieście. Postanowiłem wyskoczyć na kilka dni w plener i w ramach szukania rozsądnych (czyli fajnych, położonych niedaleko i w umiarkowanych cenach) miejsc chcę zbadać Serwy. Ośrodek na zdjęciach w internecie wygląda ciekawie, ceny przyzwoite, trzeba sprawdzić.
Na razie dojechałem do Augustowa, pokręciłem się troche na rowerku nad Nettą i Niegocinem, znalazłem kilka cachy i nocuję na stałym miejscu czyli pod pocztą, w rynku.
Jutro po śniadaniu Studzieniczna, Przewięź i Serwy. Zdjęć dzisiaj zrobiłem niewiele, zaraz je powrzucam.

P.S. Klawiaturka na BT z tabletem spisuje się wyśmienicie :)


Dzisiejsze fotki.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Przemyślenia

Poza domem spędziłem teraz 17 nocy w tym za 4 noclegi płaciłem:
   - Wilno, parking, 20 Lt czyli około  25 zł
   - port w Munalai,  4E   czyli około  17 zł
   - Jurmala, 26 Ls           czyli około 156 zł
Razem - poniżej 200 zł. Obiady jedzone w knajpach opisywałem, ceny jak w naszych barach szybkiej obsługi. Pozostałe posiłki - jak w domu, prowiant albo przywieziony z Polski lub kupowany na miejscu, w sklepach.

Jak widać - taka kamperowa włóczęga jest oszczędną formą zwiedzania. Oczywiście, potrzebna inwestycja, czyli sam kamper no i paliwo kosztuje. Pamiętać jednak trzeba, że podróżując w świat za dojazd i tak trzeba płacić, chyba że się jedzie na rowerze, ale wtedy zobaczy się o wiele mniej.
I jak w reklamie - wolność, swoboda, brak sztywnych rezerwacji itp - bezcenna :)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Łotwa

10:00 Jurmala
Wstępnie myślałem, by tutaj zostać jeszcze jeden dzień ale zmieniłem decyzję. Pogoda siadła, chmury, od czasu do czasu pada więc nie sa to warunki do siedzenia na plaży. Ostatecznie o takiej decyzji zdecydował komunikat na sanitariatach - NO HOT WATER. To ja mam  płacić po 13 Ls za możliwość wzięcia prysznica w kamperze ? Dziękuję, przez dwa tygodnie robiłem to za darmo :)
Po dłuższych bojach udało mi się wczorajszy filmik z pokazu sztucznych ogni wrzucić do sieci tak, by można go było oglądać. Mój pierwszy film  telefonem, więc proszę o wybaczenie za jakość. Wielkość pliku to ponad 300 MB, trwa to prawie 6 minut.

21:00 Kowno
Jelgawa, którą odwiedziłem dzisiaj robi bardzo pozytywne wrażenie. Pałac, obecnie siedziba Uniwersytety, jest imponujący. Widać niestety lata zaniedbania, ale sporo już odremontowano i odlizano. Widać to na zdjęciach.


Widać też, że gospodarze miasta bardzo się starają. Centrum jest w trakcie przebudowy, ale po tym, co już zrobiono widać, że będzie ślicznie. Ciekawie zorganizowany deptak nad rzeką, z fantazyjną kładką dla pieszych i rowerzystów. Na mnie wrażenie zrobił pomysł przejścia dla pieszych, przy moście. Zamiast standardowo malować zebrę, stawiać światła, zrobiono pływającą kładkę pod mostem, która naturalnie łączy się z promenadą.


Oprócz tego, kawałek dalej jest przejście tunelem pod jezdnią z rozsądnie zaplanowanym zjazdem dla wózków i rowerów. Za rok czy dwa, jak to wszystko dokończą warto będzie tam zaglądać jadąc do Rygi czy dalej na północ, do Estonii.
Na noc zatrzymałem się na parkingi stacji paliwowej na obrzeżach Kowna. Jest darmowe WiFi.

Jutro już do Białegostoku. Kolejną eskapadę chcę zacząć koło 10 września, mam nadzieję, że to się uda. Termy madziarskie czekają :)


Dzisiejsze fotki.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Ryga - Jurmala

8:45 Jurmala
Poranny spacerek po plaży już za mną, śniadanie też. Zbieram się powoli, mam ochotę pooglądać z zewnątrz tutejszy  Aquapark. Łotysze chwalą się, że podobno, pod niektórymi względami, najlepszy w całej Europie. Możliwe, ceny też chyba najwyższe - za 2 godziny w sezonie - 20,5E :) Do tego Aquaparku mam jakieś 8 km i mam ochotę pojechać sobie po plaży, drobniutki, ładnie ubity piasek, inni jeżdżą, ja tez mogę spróbować.


Cytując prasę 
Od pierwszego października Łotwa stopniowo będzie przestawiać się na euro. Ceny będą wskazywane w dwóch walutach, a uposażenia będą przelewane zgodnie z kursem. Okres przejściowy ma potrwać trzy miesiące. Już od 1 stycznia 2014 roku euro stanie się oficjalną walutą kraju.
Czyli trzeba wyjeżdżając wydać wszystkie łaty, zostawić sobie kilka monet na pamiątkę - za rok już tylko euro.

14:00 Jurmala
Całkiem sympatycznie się jeździ po plaży rowerem. I sporo osób tak robi, warto.



Trzeba się powoli zbierać do Rygi, gorąco ale w taki dzień nie można sobie tego odpuścić. Warto jechać chociażby by pooglądac na żywo, nad ulicy Grupę MoCarta :)


Dzisiejsze fotki.

sobota, 17 sierpnia 2013

Do Rygi

Noc minęła spokojnie, rano ruszyłem w stronę stolicy Łotwy drogą nad brzegiem morza. Najpierw zatrzymując się na malowniczym parkingu tuż przy plaży gdzie miałem okazję przyglądać się jak wygląda przygotowanie i start osób pływających na desce ze spadochronem (raczej latawcem), Później zjechałem trochę w bok z głównej drogi do muzeum Minchauzena. Z tego co tam wyczytałem w materiałach informacyjnych, to baron mieszkał tam 6 lat ze swoją żoną. Muzeum jak muzeum - wszystkiego po trochę, ale cały kompleks: muzeum, ścieżka  5 km po lesie, plac zabaw dla dzieci, duży okręt- zjeżdżalnia bardzo fajnie zrobione i widać że cieszy się sporym zainteresowaniem ludzi.


Kolejny przystanek, to muzeum rowerów, w prywatnym domu, z całkiem ciekawą kolekcją. Warto tam zajrzeć będąc w pobliżu - wstęp tylko 1 łat.


Zajechałem wreszcie do Rygi i postanowiłem zobaczyć camping City Riga. Ulokowany jest po drugiej stronie rzeki niż stare centrum, ok 2 km od mostu czyli jakieś 5 km od starówki. Koło dużej hali, plac betonowy jako parking, koło niego dwa placyki porośnięte trawą - jeden na namioty, drugi na kampery. Zero drzew więc patelnia straszna, bez klimatyzacji, w słoneczne lato ....... tragedia. Cena spora: kamper 7Ls, człowiek 2 Ls, prąd 2 Ls no i to co mnie dobiło - WiFi 3 Ls za 24 godziny ....... wrrrrrrr. Wychodzi że musiałbym zapłacić za te patelnie 14 Ls za dobę. Pojechałem wiec na znany mi już camping w Jurmali (ok 20 km od centrum Rygi). Mam wrażenie że podrożało, za dobę płacę 13 Ls - kamper 9Ld, człowiek 2 Ls, prąd 2 Ls. ale stoję w cieniu, pod drzewem no i mam WiFI bez opłat. Co prawda (nie wiem po co) zablokowano pewne porty i np gg nie działa, ale za to plaża zaraz obok, a do centrum Rygi, jak w Trójmieście - elektryczką się dojeżdża.

Zauważyłem, że Łotysze "przeprosili" się z językiem rosyjskim. Jak dwa czy trzy lata temu zaczynałem rozmowę po rosyjsku, patrzyli na mnie  niechętnie. Teraz, jak poznają, że ja nie tubylec, natychmiast zaczynają sami po rosyjsku. Skąd ta zmiana ? Sądzę, że wystarczy popatrzeć na rejestracje samochodów zaparkowanych w kurortach - sporo Rosjan, Białorusinów, Litwinów, trochę mniej Estończyków,  widziałem tez kilka polskich samochodów a z tymi wszystkimi nacjami najlepiej porozumieć się po rosyjsku właśnie.

23:00 Jurmala
Przejeżdżając dzisiaj przez Ryga widziałem że coś się dzieje, okazuje się, że zupełnie przypadkiem trafiłem na Dni Rygi  - broszura opisująca cała imprezę jest TUTAJ.


Dzisiejsze fotki.

piątek, 16 sierpnia 2013

Kihnu

8:00 prom Amalia
Okazuje się, że w porcie nie ma WiFi, za to na promie jest. Na wyspę płynie się ok godziny, bilet w jedną stronę kosztuje 2,6€ plus rower 1€. W piątki są aż 4 rejsy, w inne dni tylko 2. Powrotny mam albo o 16 albo o 19 (czasu lokalnego, czyli +1). Kilka fotek z dzisiaj już wysłałem.

14:00 Kihnu
Nawet jest tutaj internet, i zdjęcia już poszły. Przejechałem po wyspie ok 30 km, bardzo sympatyczne miejsce. Spotkałem 3 sklepy, jest camping, wygląda elegancko, jest knajpka, chyba tylko jedna. Na turystów, zwłaszcza zagranicznych, zupełnie nie są nastawieni. Napisy po estońsku, po angielsku prawie nikt nie rozmawia, bilety w porcie kupowałem na machanego.

Moja trasa na dahonku po wyspie:



21:30 okolice Voiste
Początkowo myślałem o noclegu w Parnu, np koło plaży, ale albo postój na ulicy z bardzo słabym WiFi albo na parkingu bez sieci. Nocleg na starym mieście nie wchodzi w rachubę, za dużo różnych grup znudzonych młodych ludzi krąży, a taki znudzony może różne rzeczy wymyślać.
Wyjechałem więc z miasta w poszukiwaniu dobrego miejsca i stoję tuż przed Voiste, jakiś duży dom, boisko obok, zaraz koło szosy ale wygląda spokojnie. No i jest siec :)



Dzisiejsze fotki.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Nad morze

15:00 Parnu
Nie dość, że zimno było to jeszcze padało całą noc. Na szczęście rano przestało i mogłem chodzić bez parasola. Viljandi jestem jeszcze bardziej zauroczony, będzie to obowiązkowy punkt postoju w drodze do Tallina następnym razem.


Dojechałem do Parnu i tym razem zaparkowałem na drugim końcu deptaka niż dwa lata temu. Niewiele się zmieniło, nawet pogoda podobna - jak wtedy tak i teraz zmoczył mnie deszcz na deptaku. Na obiad wjechałem na 2 piętro PortArtur (galeria handlowa) i za dużą miskę przepysznej soljanki zapłaciłem 2€ . Zaraz bedę jechał do Pootsi a dokładniej Munalaid sadam. Nie mam pojęcia, czy będzie tam WiFi, mam wrażenie, że w tym roku jakby gorzej z dostępem do sieci, niż dwa lata temu.

19:00 Munalaiu sadam
Stoję w porcie Munalai, tutaj będę nocował za 4€ (potraktowali Mruczka jak autobus, osobowy kosztuje 2€). WiFi niestety nie mam a w roamingu zdjęć wysyłać nie będę. Jutro Mruczek zostaje w porcie, a ja z dahonkiem na wyspę Kihu. Ma tylko 16 km kwadratowych, więc może dam radę ją objechać w kilka godzin.



Dzisiejsze fotki.

środa, 14 sierpnia 2013

Zimna Estonia

8:00 Otepaa
Lało cały wieczór, całą noc i chyba dalej będzie padać. Do tego wiatr i zimno, teraz na zewnątrz 12 stopni. Czyżby miał spaść śnieg ?


Po kolejnej herbacie ruszam, na początek Torva, z ruinami zamku a co dalej, jak zwykle okaże się po drodze.

15:00 Karksi-Nuia
W Torva poza ruinami zamku jest jeszcze kilka innych ciekawistek. Ruiny, jak ruiny, jak mówi Ewcik, kupa kamieni :) Zaraz obok zamku jest cudowne/święte źródełko. Próbowałem, w smaku takie sobie. Z dugiej strony zamku jest jaskinia calkiem spora, w opisie podają, że korytarz ma ok 200 m. Wszedłem tylko kawałek, wygląda to o niebo lepiej niż rozreklamowana jaskinia koło Siguldy. Pooglądałem też ruiny starego kościoła ok 2 km od Torvy.
Następna "kupa kamieni" to pałac z 1902 roku w Taagepera. Pałac zagospodarowany, park zadbany, ładne miejsce.
Studiując mapę zauważyłem, że miejscowość Karksi-Nuia jest w ramce, co znaczy, że warto dię tutaj zatrzymać. Na strzałkach informacyjnych w centrum doczytałem, że powinny tu być jakieś ruiny, ale nie znalazłem. Za to poszalałem, zaszedłem do jakiegoś lokalu na obiad. W środku dwie młode dziewczyny mówiące tylko po estońsku, a menu, też po estońsku, pisane ręcznie, kredą na tablicy. Zamówiłem COŚ za 3,20€ i było smaczne i się najadłem :)
Zaraz jadę do Viljandi (kolejne kamienie) i tam chcę nocować. A jutro na nocleg chcę wylądować w Munalaid.

23:00 Viljandi
Wyjeżdżając z Karkal trafiłem jednak za te ruiny zamku. Są ok 2 km od centrum, po drugiej stronie jeziora. Miejsce urokliwe i z przepięknym widokiem na jezioro.
Viljandi to miasto spore, trochę po nim pojeździłem nim trafiłem tam gdzie chciałem, czyli pod IT. Jest spory i darmowy parking. Jest też niespodziewany bonus, na części parkingu rozstawione są namioty (jutro zobaczę kto i co reklamuje) i całą noc pan z ochrony będzie ich pilnował. W tej chwili stoją tutaj dwa auta - Mruczek i samochód pana ochroniarza :)


Miasto wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie, po zaparkowaniu połaziłem trochę po części w okolicach ruin zamku. To miejsce ma coś w sobie, ma swój niepowtarzalny urok. Na sam zamek nie było wejścia, dzisiaj wieczorem był tam jakiś spektakl, nawet konie w nim brały udział.



Dzisiejsze fotki.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Estonia

Rano, po śniadaniu, ruszyłem w stronę Estonii. Dawną granicę łatwo przegapić i gdyby nie duża tablica przy drodze z informacjami dla kierowców nie zauważyłbym jej.
Kilka km za granicą trafiłem na skansen z dużym parkingiem, WiFi i placem chyba pod camping. Zamontowane były trzy umywalki, była woda i nawet podciągnięty prąd - gniazdka przy umywalkach. Oczywiście skorzystałem z okazji, wyprowadziłem kota, dolałem 4 konewki wody do zbiornika. Po drodze do Voru skusiły mnie różne tablice i strzałki i na chwilę podjechałem do Rouge. Zawarłem tam znajomość z przesympatycznym jamnikiem, zobaczyłem pomnik macierzyństwa.
W Voru zaparkowałem koło IT, pod kościołem św. Katarzyny i na dahonku objeździłem miasto. Fajnie mają zrobioną plażę nad jeziorem, zupełnie jak nad morzem, deptak, park, molo. Warto tam zajechać będąc w pobliżu.


W sklepowej garmażerce kupiłem COŚ ciepłego, wielkości pyzy (klops ze śliwką w środku owinięty plastrem boczku). Za dwie sztuki zapłaciłem 2,06€ i z bułką i herbatą najadłem się.
Następny przystanek to estońskie Zakopane, ich zimowa stolica czyli Otepaa. Pod miastem jest duży ośrodek sportowy. Mimo, że to połowa sierpnia, pełno tutaj narciarzy, oczywiście na kółkach. Po południu rozpadało się i pada dalej. Przy takiej pogodzie nie ma sensu jechać dalej i nocuję tu, na parkingu.



Dzisiejsze fotki.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Vidzeme czyli Śródziemie

Vidzeme, tak chyba prawidłowo powinienem nazywać ten region. Taka nazwa widnieje na wszystkich mapach, przewodnikach, jakie można dostać w tutejszych IT.
W nocy jakiś podpity tubylec koniecznie chciał ze mną porozmawiać. Pukał, stukał do kampera aż wreszcie odszedł do kolegów.
Rano pobrałem z IT koleją porcję map i w drogę. W najnowszych mapach wyczytałem, że po drodze mam starą, radziecką bazę rakiet atomowych koło Zeltini. Kiedyś super tajna, teraz informację o jej lokalizacji umieszcza się na turystycznych mapach. Jak bardzo i jak szybko zmienia się ten świat.


Następny punkt programu, to Aluksne, miasto położone nad ładym jeziorem, z wyspą, na której był kiedyś zamek. Zacząłem od obiadu w kafejnicy, solianka, schabowy z ziemniaczkami i surówką kosztowały dokładnie 2 łaty, czyli ok 12 zł. Później wyciągnąłem dahonka i na dwóch kółkach ruszyłem na zwiedzanie. Miasteczko niewielkie, ładnie zagospodarowana wyspa z ruinami zamku, nowe ulice będą, centrum właśnie rozkopane i drogowcy intensywnie pracują.
Narzekałem, że dawno nie widziałem innego kampera, dzisiaj widziałem kilka (granica z Estonią blisko) a najlepszy był kamper zrobiony z wozu strażackiego - jest na zdjęciach.
Ostatni punkt programu na dzisiaj, to Ape, małe miasteczko na granicy z Estonią, znane głównie z jaskiń wypłukanych przez rzekę, nazywanych jaskiniami czarownic.



Dzisiejsze fotki.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Liwonia

Opuściłem dzisiaj Łatgalię i wjechałem do Liwonii. W nocy grzmiało, błyskało, wiało i lało, rano tylko ciemne chmury przetaczały się po niebie. Śniadanie i w drogę. Najpierw Balvi. Połaziłem, pooglądałem i dalej, do Stemerlena. Pałac z początku XX wieku w opłakanym stanie, park zadbany, a cerkiew kilka km dalej właśnie odremontowana, aż błyszczy. Po drugiej stronie jeziora sympatyczne biwakowisko a obok stacja kolejki wąskotorowej.
Kolejny punkt dzisiejszej trasy, to Gulbene. Byłem tu 16 lipca 2011, dzisiaj jestem po raz drugi. Miałem jechać dalej, ale wygodny parking po Urzędem Miasta z silnym sygnałem WiFi mnie skusił i tutaj chcę nocować. Policję mam zaraz obok :)

Przez te kilka dni na wschodzie Łotwy, czyli od wyjazdu z Wilna nie widziałem ani jednego kampera, ani jednej przyczepki. Ruch na drogach niewielki, w miasteczkach pusto. Jeziora, których jest tutaj równie dużo jak na Mazurach puste, bez motorówek, bez jachtów i żaglówek. Teren pofałdowany, więc wygląda to wszystko jak połączenie Bieszczad sprzed 50 lat i Mazur z bardzo dawnych czasów.
Porozumieć się można bez problemu. Co prawda napisy są po łotewsku, ale wszędzie słychać język rosyjski, nie ważne czy rozmawiają dzieci czy osoby starsze. Teren jeszcze mało znany, nie odkryty, a na pewno wart odwiedzin. Szczerze polecam.


Dzisiejsze fotki.

sobota, 10 sierpnia 2013

Po łotewskich drogach

Wczoraj wieczorem mocno wiało, ale noc była bezchmurna. Takiego gwiaździstego nieba nie widziałem już dawno.
Rano zjechałem do Rezekne, zatrzymałem się na parkingu koło IT, na przeciwko ruin zamku.jest tam darmowy dostęp do internetu, ale niektóre porty są poblokowane, więc ani program do blogowania na tablecie, ani gg nie działały. Zdjęcia natomiast dało się wysłać.
Po śniadaniu - w drogę, najpierw  Karsava i Malnawa. Tutaj ciekawostka - jedyne na Łotwie dwa czynne kościoły stojące jeden obok drugiego. Poza tym - miasteczka takie jak większość tutaj - prawie puste, senne ciche i spokojne.
Dalej w planie były Baltinava i Vilaka. Papierowe mapy pokazywały że czekają mnie drogi szutrowe. Nawigacja TomTom w ogóle zgłupiała - Jadzia co chwilę kazała mi zjeżdżać na jakieś polne drogi, pokazywała trasę dwa i więcej razy dłuższą, chociaż właściwą trasę miała wpisaną. W praktyce okazało się, że droga  ta w większości  już jest ładna asfaltowa, dzięki dotacjom z UE. Połaziłem, pooglądałem i okazało się, że w Vilaka pildrupas czyli ruiny zamku, są na wyspie na środku jeziora, więc sobie je odpuściłem.
Dzisiaj było chłodniej niż wczoraj, tylko 30 stopni ale i tak się zmęczyłem i zostaje na noc właśnie w Vilaka, stoję na parkingu, koło Urzędu Miasta. Łotewski telekom udostępnia darmowy internet, pod warunkiem że się najpierw przez 15 sekund poogląda reklamę. Nie wszędzie jest ten sygnał - tutaj, słabo bo słaby ale jest.
Ciemne chmury zaczynają krążyć, może w nocy będzie burza.


Dzisiejsze fotki.

piątek, 9 sierpnia 2013

Łotwa

Rano, po śniadaniu poszedłem szukać ruin zamku. Według oficjalnej apki o Łotwie, te ruiny powinny być niecałe 300 m od mojego noclegu, zaraz koło zabytkowego kościoła protestanckiego. Chodzę, szukam ale nic nie ma. Znalazłem za to pompę i mogłem uzupełnić zapas wody.
Wyjeżdżając z Rezekne oczywiście znalazłem zamek, w apce jest zwyczajny błąd. Pochodziłem, pooglądałem to co zostało ale o wiele większe wrażenie robi obiekt koło zamku. Krzywy domek z Sopotu niech się przy tym schowa.
Pogoda obłędna, słońce pali, dobrze, że chociaż dzisiaj był wiatr.
Następny przystanek, to Ludza, z ruinami zamku i historycznym centrum miasta. Źle trafiłem, bo akurat remontują to centrum, ale miejsce na pewno warte odwiedzin.
Po pobycie w tym roku na Mazurach, widzę ogromną różnicę. Tutaj te wszystkie jeziora są puste, nie widziałem żadnego żagla, żadnej motorówki, co najwyżej koło brzegu jakiś ponton.
Kolejny przystanek, Kaunata - kościół, sklep, szkoła, przystanek autobusowy i niewiele więcej. Stąd już dwa kroki do jeziora Raznas. Powierzchnia 5.756 h, długość 12 km, szerokość 7 km głębokość do 17 m. Największe jezioro w tym rejonie, jedno z największych na Łotwie i też puste i ciche. Według różnych map i informatorów powinienem być jeden za drugim camping. Przy drodze jest nawet tablica reklamująca jeden z nich. Jadę więc drogą wzdłuż brzegu i widzę kolejne, pozamykane na głucho campingi. Znalazłem kawałek płaskiej łąki, dookoła stoją dacze, jedna brzydsza od drugiej :) Jest też dojście do jeziora, trzciny powycinane i sporo dzieciaków z tych domków chlapie się tutaj. Zatrzymałem się na skraju tej łąki i mam zamiar tutaj nocować, nie mam siły jechać dalej.
Moja pozycja to: 56,33777 N 37,50736 E.
Zdjęcia do albumu powrzucam jutro.



Dzisiejsze fotki.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Latgale czyli wschodnia Łotwa

Kraina piękna, z olbrzymią ilością jezior i jeziorek i pusta. Drogi puste, pola puste, od czasu do czasu jakiś samochód, jakiś domek czy osada. Byłoby cudownie, gdyby nie te afrykańskie upały. Tylko jak jadę mam trochę wiatru, minimalne ochłodzenie, więc jeździłem cały dzień.
Dzień zacząłem od Daugavpils. Byłem już tutaj w 2011 roku, więc trochę czułem się, jak na swoich śmieciach. Trochę połaziłem, zdjęcia wysłałem i w drogę - kierunek Kraslava.
Po drodze jest opisywana w przewodnikach makieta dawnego zamku nad Daugawą. Nie napisali tylko, że żeby ją pooglądać trzeba trochę połazić. By dojść do makiety trzeba zwiedzić wąwozy w parku Zakola Daugawy, czyli ostro w dół i ostro w górę, inaczej się nie da. Odpuściłem sobie i pojechałem dalej.
Kraslava, sympatyczne małe miasteczko, z pałacem i parkiem (właśnie są restaurowane) na wzgórzu królującym nad miastem. Zjadłem obiad w jadłodajni (zimny barszcz, rodzaj chłodnika), gulasz mięsny, ziemniaki, surówka i na przystawkę sałatkę śledziową, z dużą ilością różnych warzyw. Całość kosztowała ok 2,5 łata, czyli ok 15 zł.
Niech żyją sklepy z klimatyzacją, dzisiaj zaliczyłem kilka. Szkoda tylko, że nie można wjechać do nich kamperem :)
Następny punkt dzisiejszej włóczęgi to Aglona, najważniejsze sanktuarium na Łotwie. Między dwoma jeziorami, ogromny teren, sama bazylika w tym otoczeniu sprawia wrażenie niezbyt dużej, ale to efekt dużego, pustego placu dookoła. Nad brzegiem jeziora - cudowne źródełko, z leczniczą wodą. Zmyłem a siebie pot i kurz i nie byłem jedynym, który tak postępuje.
Pojechałem później do Dagdy, ale tam zupełnie nie ma nic ciekawego. Dalej w okolicach jeziora Raznad, największego w tej okolicy, pooglądałem Makonkalns, czyli Górę Chmur i na wieczór zjechałem do Rezekne. Rozglądałem się po drodze za jakimś miejscem nad wodą, na nocleg. Niestety jedyna odpowiadające kamperowi to odsłonięte, betonowe patelnie. Przy dzisiejszej pogodzie nie miało sensu tam stawać.



Dzisiejsze fotki.

środa, 7 sierpnia 2013

Litwa

Dziwny się zrobił ten parking. Nikt go nie pilnuje, nikt nie sprawdza opłat (chyba) a mimo to ludzie parkują i płacą. Kamperowcy nadal z niego korzystają, mimo braku wody, sanitariatów, bo o prądzie i internecie nawet nie mówię.
Zapowiada się kolejny ciepły dzień. Na razie po śniadaniu, kawusi i internecie w McD wybieram się w miasto.

10:00 Wilno
Wizyta w Ostrej Bramie. Po raz kolejny jestem zauroczony starszymi paniami, modlącymi się na głos z tym pięknym, wileńskim zaśpiewem, coś wręcz niesamowitego.
Upał się robi coraz większy, trzeba się ewakuować z miasta.

20:30 Zarasai
Nocuję w Jeziorosach, tak po polsku nazywa się Zarasai. Do granicy z Łotwą jest kilka kilometrów, a do Daugavpils (Dyneburda) niecałe 30.
Nie udało mi się znaleźć wolnego WiFi, więc kolejne zdjęcia będą .... kiedyś.
Po drodze, zaraz za Moletai, trzeba odbić w prawo, do miejscowości Kulionys. Jest tam obserwatorium astronomiczne, a obok niego Etnokosmiczne muzeum. Wstęp dla dorosłego 10 lt, więc przyzwoicie. Przewodnik gadatliwy, mówił oczywiście po litewsku. Jak ktoś będzie w okolicy, polecam na prawdę warto.
Zaraz po zjechaniu z głównej drogi, dwójka młodych ludzi, z plecakami, machała by ich podwieść. Jak widzę "wariatów z garbami" to nie wiele myśląc zatrzumałem się, i mam na koncie kolejnych autostopowiczów.



Dzisiejsze fotki.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Jednak jadę

Fajne miejsce na nocleg, chyba gdzieś w sieci pokazane, bo kilka zagranicznych kamperów tam widziałem. Deptak nad Nettą lubią też młodzi z piwem, ale policja wiedząc o tym, dość często tam zagląda.
Chyba jestem "stara maruda".
Kontrolka samochodowa ładowania zachowuje się prawidłowo (zgaszona), na postoju, po godzinie napięcie na akumulatorze rozruchowym 12,7V. Dzisiaj rano, po kilku godzinach działania notebooka, oświetlenia kampera, pompy wodnej napięcie na akumulatorze wynosiło 12,3V więc wygląda prawidłowo. Może to tylko kontrolki na panelu zabudowy pokazują głupoty? Przydałby się ktoś mądry i znający się na kamperowych instalacjach elektrycznych.
Jade więc dalej, co ma być, to będzie. Moje wczorajsze marudzenie "kosztowało" mnie 180 km.
Lubię Kauflanda, smaczne pieczywo, fajna oferta no i sanitariaty mają zaraz koło wejścia, można spokojnie wyprowadzić kota :)

12:00 Druskienniki
Kilkanaście kilometrów przed Druskiennikami ładnie zapaliła się lampka ładowania na panelu. Na miejscu okazało się, że mamuty w lipcu i sierpniu mają siedzieć w domu, nie ma zniżki, trzeba zapłacić 37 zamiast 14 lt, więc zrezygnowałem. Prysznic w kamperze mam za darmo a wodę gdzieś sobie doleje. Mruczek już kilka razy zmieniał moją trasę i jechał po swojemu (i miał rację), może teraz chciał mi wytłumaczyć, że jeśli basen to lepiej w Augustowie :)
Cicho, pusto, ludzi mało, na parkingu kilka osobówek litewskich i autokar z Czech. Nastrój typowo uzdrowiskowo leniwy.
Prysznic wziąłem, chwilę odpocznę i jadę do Wilna. Tam albo w Coffehaven albo w McDonaldzie jest WiFi, to powysyłam fotki. Roaming (2,30 zł za MB) zostawiam na sam tekst.

20:30 Wilno
Dojechałem na parking koło zamku. Mimo zmiany zasad (brak pracownika w ciągu dnia) nadal cieszy się sporym zainteresowaniem. Przesiadłem się na rowerek i w miasto. Obiad zjadłem w knajpie odkrytej w czerwcu, w połowie traktu Gedymina i teraz snuje się po starówce walcząc z sennością. Bilet parkingowy jest do 15, więc mam jeszcze jutro pół dnia na miasto.
Darmowy dostęp do sieci znalazłem w 3 miejscach w centrum:
- od ratusza do pl Sienkiewicza
- McDonald na pr. Gedymina
- restauracja Tokyo, na przeciwko tam, gdzie jadłem.
Niestety, koło zamku nie ma dostępnego WiFi.


Dzisiejsze fotki.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Litwa

Na nocleg wybrałem inne miejsce, po drugiej stronie Netty, tuż przed Niegocinem. Miejsce w rynku jest fajne i bezpieczne, ale nie w weekend, w środku sezonu. Ciągła parada aut i kierowców popisujących się mocą swoich ...... głośników samochodowych jest wykańczająca.



Myślałem wczoraj, by zostać tu jeszcze jeden dzień, ale zaczęło padać, czyli pogoda w sam raz na jazdę dalej.
Po dwóch dniach upału przydałoby się dobrze wymoczyć. W Augustowie też już mają Aquapark (zdjęcia robiłem wczoraj), ale za godzinny pobyt zapłaciłbym 15 zł. W Druskiennikach zapłacę 14 Lt za 2 godziny (ulgowy), więc jadę do Wilna tą trasą.

Nie włączam na razie notebooka (dużo prądu pobiera) i wszystko pisze z tabletu, więc linki do dziennych galerii zdjęć pouzupełniam, jak się gdzieś podłączę do prądu.

14:00
Echh, nic nie rozumiem !!!
Dojechałem do Gib, cały czas obserwując ładowanie, a raczej jego brak. Odprawiałem różne czary, nic nie pomogło. Zrobiłem więc zwrot i do Augustowa, na stację obsługi. Pogadałem z nimi, stwierdzili, że pewnie to alternator, trzeba go albo wymienić albo zregenerować. Mam zostawić kampera w czwartek, w poniedziałek będzie do odbioru. Jako że taki wariant nie był do przyjęcia, wracam do Białegostoku.
Jadę i widzę, że na wolnych obrotach akumulator jest trochę ładowany, ale jak jadę, to już nie. Dziwne, ale tak właśnie jest. Nagle, koło Suchowoli, wszystko zaczęło działać prawidłowo. Zaświeciła się nawet kontrolka ładowania na panelu zabudowy. Dojechałem do Korycina i myślę - pojadę do fachowców w Białym i oni nic nie znajdą (jak kiedyś z TICO), bo przecież działa :) Jem obiad w zajeździe koło Korycina i nie wiem co dalej.
Nic nie robiłem, tylko zaglądałem pod maskę. Wiem, że moja "groźna mina" mogła działać na studentów, ale żeby podziałała na kampera - nie wierzę :)

19:45
Na noc zajechałem tam gdzie wczoraj czyli na tyły Pałacu nad wodą.


Jutro rano potestuję jeszcze i zobaczę co będę  robił dalej. Na razie, w ramach testów obciążeniowych akumulatorów, uruchomiłem notebooka i uzupełniam bloga.



Dzisiejsze fotki.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Pływać każdy może

trochę lepiej, lub trochę gorzej.
Rano było przyjemnie chłodno, teraz upał zaczyna męczyć. Ekipy pływające od rana się szykują.


Mam wrażenie, ciekawszy do oglądania jest właśnie ten etap, niż to co się będzie działo na wodzie.



Plaża miejska bardzo ładnie wygląda a amfiteatr jest pierwsza klasa.

Dzisiejsze zdjęcia, podobnie jak wczorajsze, pod linkiem 2014.

Oczywiście chodzi o rok 2013, Mruczek nie jest wehikułem czasu :)

18:30
Bardzo sympatyczna impreza, ciesząca się bardzo dużym zainteresowaniem. Oba brzegi Netty były oblepione widzami. Zdjęć z samej parady nie mam z kilku powodów. Wybrałem drugą stronę Netty i słońce świeciło prosto w oczy. Zawodnicy preferowali tamtą stronę. Poza tym ciekawsza była akcja na tych pływadełkach a to już musiałby być film.


Czeka nas jeszcze, zgodnie z programem, wieczorny koncert Piaska.


Dzisiejsze fotki.

sobota, 3 sierpnia 2013

Kierunek - Łotwa

Pozałatwiałem w Białymstoku to co miałem załatwić, pranie zrobiłem - można znikać znowu. Mam miesiąc do kolejnego terminu i postanowiłem ten miesiąc spędzić na Litwie, Łotwie i trochę w Estonii. Mam tam jedną "zaległą" wyspę, ale ja zostawiam na następny rok. Mam nadzieję, że już będzie to rok bez różnych dziwnych terminów co miesiąc, więc jadąc do Finlandii, po drodze uzupełnię te braki.
Dzisiaj planują dojechać do Augustowa, gdzie jutro jest impreza wodna. Prawdopodobnie dopiero w poniedziałek ruszę dalej - do Wilna, a tam chcę tym razem zatrzymać się na znanym mi już parkingu zaraz koło katedry. Później przez Utene na też już znany camping Degesa. Łotwę tym razem będę oglądał od strony wschodniej a zapowiada się kilka fajnych i ciekawych miejsc.
Zdjęć na razie nie ma żadnych, bo jeszcze nie wyjechałem, spakowany czekam, aż się trochę ochłodzi. W sumie i tak przecież jadę do Augustowa na nocleg, bo impreza jest jutro po południu.


22:00
Kilka zdjęć już jest do oglądania, na razie trzeba kliknąć na 2013, na górze.


Dzisiejsze fotki.