Ogarnęło mnie lenistwo, nie chciało mi się jechać za Dunaj, podjechałem tylko do najbliższej Billi, zrobiłem zakupy i powrót na camping.
Dzisiaj na obiad były pierogi z bryndzą - super smaczne.
Sprzedają tylko w paczkach kilogramowych, więc będą jeszcze dwa takie obiady.
Słoneczko świeci i grzeje, wiaterek minimalny - typowa jesienna pogoda.
Najadłem się i nigdzie nie chce mi się ruszać.
(Dzień 35+59)