Tak pokrzykiwał Piszczyk w filmie Zezowate Szczęście. To moje drugie podejście do tego miasta, w 2009, jeszcze Sienką, nie udało się.
Noc minęła spokojnie, nie ma to jak się zmęczyć fizycznie, wtedy nic się nie śni, żadne myśli nie przeszkadzają, po prostu się śpi :) Przejechałem brzegami Szelmentu Wielkiego do Szypliszek, tankowanie (4,95 więc przyzwoicie), kawusia i za chwilę na granicę. Po drodze Mariampol, a tam jest kilka geocachy
18:10
Dotarłem do Kowna i bez większych problemów zaparkowałem w samym centrum. Parking płatny (1 Lt za godzinę, do 17 tylko, później za darmo). Spacerek po starówce - na prawdę robi wrażenie. Oczywiście nie ma porównania do wileńskiej, jest o wiele mniejsza ale tez ma swój urok. Pamiętam, jak jechałem kilka lat temu do Wilna nocnym autobusem, starówka była ślicznie oświetlona, mam nadzieję, że dzisiaj pooglądam to z bliska.
19:00
Już wiem, co mnie tak ciągnęło do Kowna - super impreza (wg organizatorów), czyli kilkudniowe międzynarodowe dni hanzeatyckie połączone z urodzinami miasta. Jarmark z różnościami, walki rycerzy, koncerty muzyczne, balony a na zakończenie, 22 super pokaz ogni sztucznych (niestety, tego nie zobaczę, bo muszę wracać w sobotę).
Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 120 km. Mapka trasy
Noc minęła spokojnie, nie ma to jak się zmęczyć fizycznie, wtedy nic się nie śni, żadne myśli nie przeszkadzają, po prostu się śpi :) Przejechałem brzegami Szelmentu Wielkiego do Szypliszek, tankowanie (4,95 więc przyzwoicie), kawusia i za chwilę na granicę. Po drodze Mariampol, a tam jest kilka geocachy
18:10
Dotarłem do Kowna i bez większych problemów zaparkowałem w samym centrum. Parking płatny (1 Lt za godzinę, do 17 tylko, później za darmo). Spacerek po starówce - na prawdę robi wrażenie. Oczywiście nie ma porównania do wileńskiej, jest o wiele mniejsza ale tez ma swój urok. Pamiętam, jak jechałem kilka lat temu do Wilna nocnym autobusem, starówka była ślicznie oświetlona, mam nadzieję, że dzisiaj pooglądam to z bliska.
19:00
Już wiem, co mnie tak ciągnęło do Kowna - super impreza (wg organizatorów), czyli kilkudniowe międzynarodowe dni hanzeatyckie połączone z urodzinami miasta. Jarmark z różnościami, walki rycerzy, koncerty muzyczne, balony a na zakończenie, 22 super pokaz ogni sztucznych (niestety, tego nie zobaczę, bo muszę wracać w sobotę).
Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 120 km. Mapka trasy