środa, 10 października 2012

Stara Płanina

Spało się nieźle ale krótko. O godzinie 6 czasu bułgarskiego (czyli o 5 polskiego) zaczęła jeździć maszyna do sprzątania która cicha nie jest.


Pojawił się pan parkingowy, z uśmiechem przypomniał mi, że za wczorajszy dzień powinienem zapłacić 3 lvl i za dzisiaj jeszcze 2 lvl - zapłaciłem, "oczywiście" bez żadnego kwitu. 

Jeszcze jedna herbatka i zbieram się powoli. Plany na dzisiaj następujące: najpierw Berkovica (obok niej jest Klisurski monastyr) później powrót na główna drogę i Vraca a tam i wodospad i ciekawe muzeum..
Dalej Mezdra w której chyba nie ma nic specjalnie ciekawego a na nocleg chciałbym się zatrzymać  w Czerepińskim monastyrze. Tam pewnie WiFi nie będzie, więc ile w trasie wyśle, tyle będzie a dzisiejszy dzień pewnie uzupełnię dopiero jutro

20:15
Plan tradycyjnie uległ pewnym modyfikacjom. Ale po kolei. Klisurski monastyr zrobił na mnie duże wrażenie, jest to zresztą jeden z największych w Bułgarii. Na pewno warto go odwiedzić będąc w okolicy.


Vraca, jak inne bułgarskie miasta jest męcząca, ulice pozastawiane samochodami, każde wolne miejsce w centrum to płatny parking ale bez ładu i składu - parkujesz gdzie się da, przychodzi parkingowy, pobiera opłatę i już. Przejechałem przez centrum kilka razy nim wreszcie trafiłem na rozsądny (płatny oczywiście) parking, gdzie dało się zatrzymać Mruczkiem. Muzeum nie znalazłem, zresztą doszedłem do wniosku ze znaleziska i ta lepiej się będzie oglądało w internecie :) Podjechałem za to do wspaniałego przełomu, bramy skalnej do Vraca. Zdjęcie nie oddają ogromu tych skał a widok zapiera dech w piersiach.


 Sam Czedfrepiński monastryr ładnym zadbany ale jakoś nie zrobił na mnie większego wrażenia. Może dlatego ze dojazd do niego jest fantastyczny, białe wapienne skały wyrastające dookoła, droga prowadzi przez kilka tuneli przebitych w skałach. Dla tej samej drogi dojazdowej na pewno warto tu się pojawić.


Nocleg planowałem w tym monastyrze ale że była dopiero 15 postanowiłem jechać dalej i zanocować w Sofii. Wcześniej, po długich poszukiwaniach znalazłem namiary na camping, chociaż na oficjalnej stronie campingów bułgarskich o tym, ani słowa. Znalazłem dwa zdjęcia w sieci, ze współrzędnymi GPS i tak  do niego trafiłem. Z zewnątrz wygląda nieciekawie, jak sprzed kilkudziesięciu lat. Na portierni pytam czy maja WiFi - okazuje się że nie ( jedyny camping w stolicy bez internetu ?) za to za nocleg chcieli 40 leva (czyli 80 zł). Wypatrzyłem wcześniej przy jednej z głównych ulic MC Donalda (24 h) i tutaj planuje nocować.



Dzisiejsze fotki.