czwartek, 16 czerwca 2011

A jednak Carska

Zrezygnowałem z testowania noclegu pod PTTKiem. Ciemno, żadnej latarni, co prawda jest lampa z czujnikiem ruchowym, ale na budynku i dopiero jak ruszyłem z miejsc Mruczkiem - zapaliło się światło. Na dodatek, z pobliskich ławeczek dobiegały coraz głośniejsze śmiechy i rozmowy różnych ludzi, nie wiadomo co by im do głowy przyszło jak skończą swoje napoje. Podjechałem więc te 3 km do dawnej stacji kolejowej Białowieża-Towarowa czyli obecnej restauracji Carskiej, gdzie w zeszłym roku obchodziliśmy Wielkanoc :) parkin prawie pusty (tylko dwa osobowe auta stoją), oświetlony, ludzie w restauracji a nie po krzakach siedzą - zdecydowanie spokojniej i bezpieczniej.
Tamto miejsce jest bardzo dobre  gdy chce się w ciągu dnia zaparkować samochód blisko Nivy i w dodatku za darmo. Trzeba tylko wiedzieć, którędy wjechać :)
Współrzędne tamtego  parkingu to: N52°42.175, E023°50.794

W krainie żubra

Postanowiłem wyskoczyć na krótko do Białowieży. Przy takiej dusznej i upalnej pogodzie tylko puszcza może dać trochę wytchnienia i oddechu. Pojechałem trochę dłuższa trasą, przez Bielsk Podlaski mając w planie  odtworzenie swoich dwóch skrzynek z GC. Pierwszy postój przy moście w Ploskach, niestety stare i malownicze wierzby które rosły przy samej drodze powycinano i posadzono nowe, młodziutkie drzewa. Poźniej krótki spacerek po parku w Bielsku Podlaskim i dalej do Białowieży. Tradycyjny już postój pod hipermarketem w Hajnówce - trzeba coś kupić na kolację i jutrzejsze śniadanie. I wreszcie puszcza.  W Zwierzyńcu miłe zaskoczenie - usunięto słupki zagradzające wjazd na parking  gdzie kilka lat temu spłonęła restauracja, jacyś ludzie wycinali trawę która cały plac zarósł - może coś tam będzie z myślą o turystach.
Jadę przez Grudki w stronę przejścia granicznego. Około 1,5 km od szlabanu - znak, zakaż ruchu wszelkich pojazdów więc Mruczek zostaje na poboczu a ja spacerkiem w stronę "końca Europy" :)
Przejście zmieniło się nie do poznania. Pamiętam, że zaraz po uruchomieniu go stały tylko jakieś szare kontenery i wyglądało to niezbyt ciekawie.  Teraz - zadbany teren, ładny budynek, wszystko dokładnie ogrodzone, oznakowane, robi wrażenie. Obserwuje zza szlabanu jakichś ludzi którzy właśnie się odprawiają.
Po obfotografowaniu i pooglądaniu wracam do Mruczka, chwilę się w nim grzebię i gdy chcę ruszać, podchodzi do mnie dwóch panów (tych z przejścia granicznego, widać że ojciec z synem) i zagadują czy nie mógłbym ich podwieźć.

Dałem się namówić i w ten sposób Mruczek po praz pierwszy wiózł  "autostopowiczów" Bardzo ciekawe towarzystwo - duńczycy, z Kopenhagi :) Na piechotę, przez Puszcze po stronie Białoruskiej do Polski planują trochę pozwiedzać nasz kraj i później POWRÓT samolotem z Warszawy do Kopenhagi.


Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok. 110 km. MAPA