niedziela, 11 sierpnia 2013

Liwonia

Opuściłem dzisiaj Łatgalię i wjechałem do Liwonii. W nocy grzmiało, błyskało, wiało i lało, rano tylko ciemne chmury przetaczały się po niebie. Śniadanie i w drogę. Najpierw Balvi. Połaziłem, pooglądałem i dalej, do Stemerlena. Pałac z początku XX wieku w opłakanym stanie, park zadbany, a cerkiew kilka km dalej właśnie odremontowana, aż błyszczy. Po drugiej stronie jeziora sympatyczne biwakowisko a obok stacja kolejki wąskotorowej.
Kolejny punkt dzisiejszej trasy, to Gulbene. Byłem tu 16 lipca 2011, dzisiaj jestem po raz drugi. Miałem jechać dalej, ale wygodny parking po Urzędem Miasta z silnym sygnałem WiFi mnie skusił i tutaj chcę nocować. Policję mam zaraz obok :)

Przez te kilka dni na wschodzie Łotwy, czyli od wyjazdu z Wilna nie widziałem ani jednego kampera, ani jednej przyczepki. Ruch na drogach niewielki, w miasteczkach pusto. Jeziora, których jest tutaj równie dużo jak na Mazurach puste, bez motorówek, bez jachtów i żaglówek. Teren pofałdowany, więc wygląda to wszystko jak połączenie Bieszczad sprzed 50 lat i Mazur z bardzo dawnych czasów.
Porozumieć się można bez problemu. Co prawda napisy są po łotewsku, ale wszędzie słychać język rosyjski, nie ważne czy rozmawiają dzieci czy osoby starsze. Teren jeszcze mało znany, nie odkryty, a na pewno wart odwiedzin. Szczerze polecam.


Dzisiejsze fotki.