Pogoda dzisiaj niespecjalna. rano było trochę słońca, później się zachmurzyło, teraz znowu pokazuje się nieśmiało słońce.
Rano, po śniadaniu - basen a później spacer na miejska plażę i przylegający do niej teren rekreacyjny. Fajnie to zrobili, dużo ławek, stolików, obowiązkowe kubły na śmieci, krany z wodą (działające), miejsca na węgierski kociołek (zamiast grila) i wiele różnych przyjemności dla dzieciaków (huśtawki, drabinki itp).
Zaciekawiły mnie rury metalowe, wyglądające jak niektóre nasze parkingi dla rowerów - postawiono je tutaj dosłownie przy każdej ławce.
Na samym końcu tego terenu rekreacyjnego - wieża obserwacyjna. Wszystko nowe, z zeszłego roku - za pieniądze UE.
Po powrocie na camping - drugie podejście do upieczenia udek kurzych na moim grilu. Wczoraj nie wyszło - nie wiem, czy gaz w pojemniku był już przeterminowany, czy może nie do końca rozmroziłem te udka - w każdym razie po 2 godzinach męczenia (aż skończył się gaz) mięso nadal było w środku surowe. Miejscowa kocica nie narzekała - jej smakowało :) Dzisiaj, na drugim pojemniku gazu udało się doprowadzić mięso do postaci jadalnej przez człowieka ale to nie to, widać na tym grilu najlepiej wychodzą płaskie kawałki mięsa.
Jeszcze dzisiaj kolejne porcja moczenia się i sobota się skończy.
Dzisiejsze fotki.
Rano, po śniadaniu - basen a później spacer na miejska plażę i przylegający do niej teren rekreacyjny. Fajnie to zrobili, dużo ławek, stolików, obowiązkowe kubły na śmieci, krany z wodą (działające), miejsca na węgierski kociołek (zamiast grila) i wiele różnych przyjemności dla dzieciaków (huśtawki, drabinki itp).
Zaciekawiły mnie rury metalowe, wyglądające jak niektóre nasze parkingi dla rowerów - postawiono je tutaj dosłownie przy każdej ławce.
Na samym końcu tego terenu rekreacyjnego - wieża obserwacyjna. Wszystko nowe, z zeszłego roku - za pieniądze UE.
Po powrocie na camping - drugie podejście do upieczenia udek kurzych na moim grilu. Wczoraj nie wyszło - nie wiem, czy gaz w pojemniku był już przeterminowany, czy może nie do końca rozmroziłem te udka - w każdym razie po 2 godzinach męczenia (aż skończył się gaz) mięso nadal było w środku surowe. Miejscowa kocica nie narzekała - jej smakowało :) Dzisiaj, na drugim pojemniku gazu udało się doprowadzić mięso do postaci jadalnej przez człowieka ale to nie to, widać na tym grilu najlepiej wychodzą płaskie kawałki mięsa.
Jeszcze dzisiaj kolejne porcja moczenia się i sobota się skończy.
Dzisiejsze fotki.