Zaszalałem dzisiaj. Poszedłem aż do pomnika św. Stefana. Przystanków wymuszonych bólem nawet nie zliczę, ale doszedłem. O dziwo, powrót był już o wiele spokojniejszy. W sumie przeszedłem dzisiaj 3 km.
Na jutro planuję podobną "trasę", do Lidla :)
Moje "ćwiczenia", tylko, że ja to robię w basenie termalnym.
O wiele łatwiej i przyjemniej, niż na łóżku.
To co jest na końcu to jest właśnie to, co nazywam "korkociągiem". Takie wykręcenie (w pozycji stojącej, opierając się o laskę) pozwala i iść dalej niż 100 m.