niedziela, 13 października 2013

Tiszafüred, niedziela

12:00
I skończyła się słoneczna pogoda, w nocy padało a teraz jest dalej ciepło ale pochmurno  i duszno.
Rano śniadanie, basen, zakupy i karmienie czarnego kota. Podszedł do mnie tubylec, mniej więcej w moim wieku i pogadaliśmy sobie. On oczywiście tylko po węgiersku ale i tak się rozumieliśmy, Tłumaczył mi, że en kot tutaj mieszka i że wszyscy go dokarmiają. Zresztą, jak kocisko skończyło moje jedzenie, podszedł inny facet, też z siwa głową i poczęstował kota kolejna porcją. Widać po futrze, że kocisko ma się dobrze.
Następny punkt programu dziennego, to "specjalistyczna gimnastyka" czyli zbieranie orzechów. Żeby zebrać ponad 100 trzeba wykonać kilkadziesiąt skłonów czy przysiadów - świetna gimnastyka na kręgosłup :)
Orzechów mam chyba ze trzy razy więcej niż zebrałem w zeszłym roku, dzisiaj po  nocnym deszczu przyniosłem całą reklamówkę.



Dzisiejsze fotki.