9:00
Jeszcze tu trochę pochodzę. Następny postój i nocleg planuję w Taborze, a to ok 50 km stąd, więc mam sporo czasu.
Podjechałem na śniadanie pod McD, niby mają sieć, ale nie ma wyjścia na świat. Przeniosłem się więc na parking, koło mostu ale po drugiej stronie rzeki, a tu znajomy, niemiecki kamperek. Wczoraj stał na Velkim nam., wieczorem widziałem go pod kościołem, teraz jest tutaj ;)
13:00
Upsss, starówka w Taborze tylko do 2,5 T. Stanąłem na parkingu koło basenu. W knajpce na rogu obiad, mięso, kapusta, knedliki i kofola :) I mają internet. Zaraz idę na starówkę, myśleć co dalej będę później.
18:00
Kolejna pozycja z listy UNESCO, czyli Telcz. Ciche, spokojne, ludzi niewiele a domki na rynku jak z bajki, tak jak je opisują w przewodnikach.
Parkuję poza centrum, bo na rynek bym nie wjechał. Jest dostępna tylko jedna droga, przez bramę w wieży. Szerokość 2,3 (Mruczek ma 2,2) więc tu OK, ale wysokość 2,5, a Mruczrk sam ma właśnie 2,5 + antena (mierzyłem dokładnie w Katlsztejnie).
Poza tym, tam gdzie stoję, za cały dzień zapłacę maksymalnie 50 Kc, a płatny jest tylko od 7 do 20. Na rynku jest inny cennik, zwiększony dodatkowo dla kamperów. Płatne od 0 do 24 i za ponad 5 godzin chcą 250 Kc.
Internetu na parkingu nie ma, jest w IT na rynku.
20:45
Wyjeżdżając w sierpniu miałem w planach święto winobrania w Znojmie, 12 i 13 września ale chyba sobie odpuszczę.
Musiałbym nocować na campingu, jest blisko centrum, ale ... ceny :) Za człowieka 100, za kampera 100, ale jeśli z prądem, to już 300 (zdierstwo). W dodatku w czasie winobrania wszystkie ceny o 50% wyższe. Czyli za dwie noce wychodzi 1.200 Kc. Do tego trzeba doliczyć bilet wstępu (250) do centrum na imprezy. Wyobrażam dobie, jakie będą ceny w budkach z jedzeniem i piciem. Za blisko austryjackiej granicy. Podobnie w Hrensku i Deczynie (blisko Niemiec) było drożej (za knedliki z mięsem płaciłem 100 do 150), a dzisiaj w Taborze zapłaciłem, razem z kofolą tylko 88.
Mam nadzieję, że i w tym roku będę na winobraniu w Tokaju. W tym roku będą 3-4 października. Jednak morawskie wino czy burczak, to nie to, co węgrzyn :)