W nocy obudził mnie deszcz. Rano po niebie sunęły ciężkie,ołowiane chmury ale na szczęście nie padało. Pojechałem na starówkę, połazić trochę po Jarmarku. Ślicznie wyglądały i jeszcze piękniej pachniały stragany z pieczywem (dzisiaj było święto chleba).
W centrum sporo ludzi ze wschodu zarabiających graniem na akordeonach. Przy każdym "stanowisku" albo dzieciak albo szczeniak - widać doszli do wniosku ze najlepiej jest grać na ludzkich uczuciach.
Zachciało mi się flądry - kiedyś była to najtańsza ryba w smażalniach, teraz, za małą flądrę z frytkami, surówką i małym piwem zapłaciłem prawie 30 zł.
Jeszcze kurs promem do Sołdka i powrót na camping. Miałem szczęście, dosłownie kilka minut po wejściu do kampera zaczęło grzmieć i solidnie padać. Dopiero pod wieczór się uspokoiło tak, że można się było przejść po wieczornej plaży.
Chyba na ten rok mam dość Trójmiasta - jutro ruszam w stronę Torunia.
Dzisiejsze fotki.