niedziela, 14 października 2012

Csokonyavisonta - dzień 1

Od razu człowiek się lepiej czuje, jak się pomoczy w wodzie śmierdzącej ropa naftową :)
Na campingu w tym roku najwięcej jest rejestracji z Austrii, trochę mniej Niemców, dwóch Węgrów i nawet znalazł się Duńczyk. Polskę ja reprezentuje. Ale towarzystwo w tym roku jakieś takie leniwe, 0 8:10 byłem jedyna osoba na basenie, dopiero później zaczęli się schodzić inni.
Pani Zuza, szefowa przywitała mnie jak starego znajomego, jak stwierdziła że stoi polski kamperek, to na pewno jestem ja - w sumie jestem tu już po raz czwarty. W ramach znajomości i przyjaźni polsko-węgierskiej zapisała, że przyjechałem dzisiaj, więc kolejna noc miałem za darmo :)
Zdjęć na razie nie ma żadnych - wymoczyłem się, idę robić śniadanie (jajecznica z papryką).

10:20
Kilka fotek już jest do oglądania.


Okazało się, że jednak nie jestem jedynym Polakiem teraz tutaj - w drugiej części stoi przyczepka z wrocławskimi numerami.




Dzisiejsze fotki.