niedziela, 10 sierpnia 2014

Niedziela w Sopocie

10:00
Wczoraj wieczorem chciałem jeszcze pojechać w okolice mola, stawiali tam jakieś estrady i pewnie coś się działo, ale zabrakło sił i chmury się zbierały, więc sobie odpuściłem. Wypiłem jeszcze Radlera (słabe piwo z grapefruitem i limonką) i jak przewidywałem - padłem i przespałem do rana.
W nocy padało, widać ślady deszczu ale od rana ładne słońce. Teraz zaczyna przypiekać, chyba jednak będzie jeszcze jakaś burza.
Pierwotnie planowałem, że dzisiaj pod wieczór pojadę do Buczyńca (darmowy camping koło śluzy) i w poniedziałek rano do Białego, ale dzisiaj niedziela i pewnie drogi będą zapchane, więc chyba ruszę jutro. Apelacja musi być złożona do 15, więc jeszcze zdążę podpisać papiery pani mecenas.
Na razie siedzę na Monciaku, popijam kawę i oglądam miejscowe koty lawirujące między turystami :) 

14:30
Podjechałem w górę Sopotu, w stronę Opery Leśnej, chciałem zobaczyć Morskie Oko. Jeziorko jak jeziorko, za to karczma góralska ... robi wrażenie. Jak na nadmorskie miasto, dwie karczmy góralskie (druga w Kamiennym Potoku, przy plaży) to chyba przesada.
Do samej opery już mi się nie chciało iść (znowu pod górę), zjechałem na dół, a tam na plaży mistrzostwa rugby. Posiedziałem, pooglądałem i przy okazji dowiedziałem się, że wieczorem, na trójkowej plaży będzie koncert z okazji 25-lecia teatru im A. Osieckiej. To już wiem, co będę robił wieczorem.
Obiadek w barze mlecznym w Jelitkowie, chłodnik, duszona młoda kapusta z ziemniakami - całe 11 zł.