Nigdzie dzisiaj nie jadę. Parno, duszno, siedzę przed kamperem i się pocę a co dopiero gdzieś jechać czy iść.
Zrobiłem tylko rano wypad na bazar i do sklepu.
Podjechałem też na obiad (chłodniczek z owoców leśnych, langosz z czosnkiem i śmietaną) i ledwie żyję. Prognozy mówią o burzach i opadach ale na razie nic się nie dzieje.
Link do zdjęć na górze strony
(Dzień 35+10)