piątek, 9 września 2011

Kaposvar

Świetne miejsce na nocleg w tym mieście - kamerki bankowe czuwają. Rano przeniosłem się pod termy, najpierw śniadanko, później pluskanie się. Termy nowe, niedawno rozbudowane ze starego kąpieliska ale zupełnie nie sa nastawieni na zagranicznych turystów. Cennik przy wejściu mocno rozbudowany - tylko po węgiersku. W środku napisy na toaletach i prysznicach tak samo (nie ma nawet ikonek) więc trzeba umieć odróżnić férfi od női :) Kupiłem bilet na termy - okazało się już w środku,  że oprócz trzech basenów z ciepłą wodą (trochę podobna do tej w Csokonyavisonta, bo pachnąca ropa naftowa)  nie ma nic więcej. Przejście do części z saunami wymaga innego biletu. Podobnie, widziałem z góry (bo termy są na piętrze) basen z bąbelkami i masażami (nie działały ale chyba tylko dlatego, że nikogo tam nie było), ale przejść już tam nie mogłem. 
Jak się dogadać w kasie z kobietą, jeśli ona włada tylko węgierskim ? Ale fajnie było, woda cieplutka - tez dobra. Później - cachowanie do wieczora a wieczorem spacer po deptaku i oglądanie różności z okazji festynu miodowego. Na noc wróciłem w to samo miejsce, co wczoraj, czyli pod bankiem.
Zdjęć niewiele - będzie więcej, jak będę wreszcie miał WiFi (czyli prawdopodobnie jutro).


Dzisiejsze fotki.