poniedziałek, 4 czerwca 2012

Powrót

Pogoda nadal deszczowa, pochmurne niebo żegnało mnie rano, w Wilnie. Droga spokojne, pusta - jak to na Litwie, na granicy nic szczególnego, żadnych zapowiadanych lotnych kontroli z okazji EURO 2012.
Zaskoczyła mnie litewska sieć  telefoniczna - po wjeździe do Polski, jeszcze kilkadziesiąt kilometrów sygnał  litewski był dobry i można było nadal korzystać z internetu na litewskim numerze.



Dzisiejsze fotki.

niedziela, 3 czerwca 2012

Wilno

Pisałem wczoraj o śniegu i wykrakałem. Co prawda nie śnieg ale grad i to trzy razy. W sumie to tez woda w temperaturze poniżej zera.

Rano pojechałem do centrum i tradycyjnie zacząłem od Ostrej Bramy. Później, na zmianę w deszczu i gradzie lub w ładnym słoneczku wędrowałem sobie po starówce wileńskiej.
Przez przypadek, jak zwykle, trafiłem pod Pałacem Prezydenckim na uroczystą zmianą flag (trzy litewskie zmieniali na .... trzy litewskie). Czyżby z okazji Dnia Ojca a może co tydzień tutaj jest taka uroczystość?  Nie mam pojęcia.


Dzisiejsze fotki.

sobota, 2 czerwca 2012

Wilno - mokre i zimne

Pogoda nas nie rozpieszcza. Wiatr, deszcz, zimno, ma się wrażenie ze za chwile będzie padać śnieg, chociaż to pierwsze dni czerwca.
Kilka załóg rano się zwinęło i pojechali szukać pewnie cieplejszych okolic a ja, ambitnie, na przystanek i do miasta. Trolejbus nr 16 zawiózł mnie na Stotis i dalej autobusem 34 pod sama Ostra Bramę.
Miałem trochę szczęścia, przestało mocno padać, tylko trochę kropiło, więc powoli, spacerkiem przez całą starówkę aż do zamku. Na rynku, pod ratuszem - dwudniowy festiwal orientalny - głownie kuchnia ale i inne ciekawostki tez były (wspólna gimnastyka, nauka kaligrafii, koreańskie gry towarzyskie).
Trochę pojadłem ale specjał tajski (kurczak w sosie z ryżem) był po prostu nijaki, chociaż ostry.
Później jeszcze spacerek traktem Gedymina, wizyta w MC Donaldzie (kawusia), drobne zakupy na kolację i jutrzejsze śniadanie i do autobusu, tym razem nr 53. Miałem okazje zobaczyć jak się w Wilnie sprawdza bilety komunikacji miejskiej. Na przystanek podjechała "Nyska", wysiadło z niej 6 panów, w odblaskowych kamizelkach i wsiadali całą ekipą do każdego autobusu (czy trolejbusu), który się zatrzymywał na przystanku. Sprawdzali wszystkich pasażerów, wysiadali i dopiero wtedy autobus odjeżdżał. Na prawdę było to wszystko robione szybko i sprawnie.
Autobusem na Stotis i znowu trajtek 16 i już jestem na campingu. Ledwie wszedłem do kampera - rozpadało się solidnie i teraz równo leje i chyba nawet grzmi.

Jako że obiad był orientalny, to kolacja będzie litewska. Kibiny (te mniejsze), wiadomo co to jest,  ale te duże pierogi mają tajemniczą jak na razie dla mnie zawartość. Etykieta w sklepie była oczywiście tylko po litewsku :)   


Dzisiejsze fotki.

piątek, 1 czerwca 2012

Do Wilna

Noc minęła spokojnie, szkoda tylko że "gospodyni" odjechała wcześniej niż ja się zwlokłem z łóżka, nie zdążyłem się pożegnać.
Po śniadanku, powoli jadę w stronę Wilna. Pierwszy przystanek niedaleko, stacja Statoil koło Lazdijai. Zaskoczyła mnie mile ładnie zorganizowanym punktem dostępowym WiFi, Duży stolik, przy którym można usiąść, wypić kawę, są tez 4 specjalne gniazdka, by można było podłączyć zasilacze komputerów. Luksus :) Kupiłem kolejną kartę telefoniczną PILDYK (koszt 4,50 Lt). Zgodnie z instrukcją, wysłałem SMSa uruchamiającego dodatkowy pakiet internetowy (koszt 2,50 Lt pobrane z salda) i mam na 7 dni, 150 MB transmisji. Można tez po dopłacie do pierwotnego salda, za 6,00 Lt wykupić 30 dniowy pakiet. Chorym na internet - polecam :)
Droga do Wilna tym razem bez niespodzianek w postaci radarów, droga tradycyjnie pusta, dopiero przy samym wjeździe do Wilna korek, bo tutaj tez budują nowe drogi i skrzyżowania. Krótki postój pod dworcem kolejowym (bankomat, wykupienie VILNIUS CITY CARD, tez polecam) i już jadę na camping. Niestety, od zeszłego roku niewiele się zmieniło, może oprócz tego ze już działa WiFi (zapłaciłem 5,0 Lt za dostęp, bez limitów, czyli praktycznie za hasło, wyjątkowo "skomplikowane" :)) Pogoda typowo wczasowa albo, jak się kiedyś mówiło, rumuńska więc zostaję w kamperze, mając nadzieję, że jutro chociaż trochę się poprawi i nie będzie tak równo padać.

Dzisiejsze fotki.