Podobno dzień bez przygód jest dniem straconym. Rano, po drugiej herbacie, skończyła się butla gazowa, więc wymieniam a tu klops. Okazuje się, że nowa butla nie ma uszczelki gumowej i wszystko ucieka bokiem. Z pustej butli uszczelki nie można wyjąć więc jestem bez gazu.
Zbieram się więc, tankuje wodę, płacę za drugą noc i w drogę, w poszukiwaniu gazu. Najbliższa stacja benzynowa w Wetlinie. Po drodze zatrzymuję się przy sklepie w którym wymieniają butle (już nie mieli pełnych) i tam dowiaduję się, że taką uszczelkę najprędzej kupię dopiero w Lesku. No nic, jadę dalej. Na stacji benzynowej w Welinie, pani proponuje mi uszczelkę z jakiejś pustej butli no i po kłopocie.
W Ustrzykach G. Widziałem reklamę 1-dniowych wycieczek do Lwowa więc zadzwoniłem. Koszt 140 zł, na czwartek już nie ma miejsc a na sobotę jedno zostało, ale nam zadzwonić trochę późnij. Dzwoniłem kilka razy i ....... nic. NIE TO NIE !
Na śniadanie zajechałem do Chaty Wędrowca w Wetlinie.
14:00
Cisna. W centrum, kapliczka poświęcona ludziom z Bieszczad, miedzy innymi upamiętniony jest Majster Bieda z piosenki Bellona.
Upalnie, duszno, mam nadzieję, że wreszcie popada trochę. Wracam do Wetliny - tego gigantycznego naleśnika z jagodami nie odpuszczę :) A na noc chyba znowu Ustrzyki G.
16:00
No i znowu zmiana planów. Zaraz za Cisna, cztery młode osoby z plecakami zaczęły machać, by je zabrać i coś mnie tknęło zatrzymałem się i zabrałem czwórkę autostopowiczów. Okazało się ze to studenci ze Slovenska i planują nocleg na campingu w Ustrzykach Górnych, więc dzisiaj ten naleśnik sobie odpuściłem i pojechaliśmy prosto na camping :)
Dzisiejsze fotki.