niedziela, 2 września 2012

Podkarpacie - ciąg dalszy

Wczoraj wieczorem koło Mruczka zaparkował kolega z Francji. Jest to dopiero drugi kamperek jakiego spotkałem teraz, na trasie z Białegostoku. Cała noc pod prądem więc nowy akumulator się porządnie doładował (sprawdzałem miernikiem, ma teraz napięcie 14,2 V).
Połaziłem po parku wokół muzeum. miejsce dość popularne wśród mieszkańców. Do środka nie wchodziłem. Zbieram się powoli - następny cel podróży to Przemyśl.

12:00
Jarosław, małe miasteczko na trasie. W rynku uroczy, niedawno odremontowany ratusz, starówka zamieniona w ciągi piesze, malownicza świątynia greko-katolicka i ....cisza, spokój.

13:00
Przemyśl, centrum podobnie zamknięte dla ruchu i bardzo dobrze. Zajechałem prawie na sam rynek i udało mi się zaparkować Mruczka. Stoi trochę dziwnie, ale żadnych znaków zakazu nie ma. Połaziłem trochę po centrum, strasznie ciasne miasto, dom w dom, kościoły pozasłaniane, tylko wieże widać z daleka. Obiadek na rynku, w Niedźwiadku i teraz myślę, co dalej. Chyba podjadę do Medyki, chociaż zobaczyć granicę.

16:00
Dojechałem do Medyki, zatrzymałem się na jednym z płatnych parkingów i połaziłem chwilę, pooglądałem, pogadałem z WOPistami. Smutno to wygląda, jeden wielki bazar z różnymi towarami i tłumek ludzi stojących przy drodze, każdy z butelką w ręce. Zatrzymał się samochód, kierowca kupuje jedna butelkę a tłumek biegnie do niego, może i od nich kupi - smutne, na prawdę smutne.
Od WOPistów dowiedziałem się, że po polskiej stronie wszystko idzie szybko ale po ukraińskiej bardzo różnie - minimum godzina postoju, ale bywa że i kilka godzin trzeba poczekać na podniesienie ostatniego szlabanu. Poza tym stanowczo odradzili mi jazdę na przejście w Krościenku - droga po ukraińskiej stronie  makabrycznie dziurawa, można wpaść samochodem tak, że później tylko dźwigiem można go wyciągnąć. Taką sama informację otrzymałem później od WOPistów w Krościenku.
Jadę więc w stronę Ustrzyk Dolnych, "Jadzia" wytyczyła trasę po swojemu czyli ...... przez lasy górki itp. Droga śliczna, malownicza, nawierzchnia niezła, tylko wąsko a ruch spory więc było trochę kłopotów przy mijankach ale widoki warte były tej zabawy.
W Ustrzykach Dolnych trafiłem na zakończenie regionalnych dożynek i właśnie na estradzie produkował sie człowiek z gitarą - leciały stare piosenki Wojtka Bellona, Stachury itp - echhhhh, łza się w oku zakręciła :)  Na nocleg zatrzymałem sie w samym centrum, stoję sobie spokojnie na parkingu, pod opieką kamery.


Takie miejsca  na nocleg lubię najbardziej :)


P.S. Zmieniam trochę strategię pisania na blogu. Postaram się od rana coś napisać, a później będę to uzupełniał z tableta.



Dzisiejsze fotki.