Kolejny upalny dzień, trudno wytrzymać nawet nad samym morzem. Podziwiam tych, którzy leżą na piasku i się smażą, jak rybki na patelni.
Wsiadłem w tramwaj 8 i przejechałem całą trasę aż do Jelitkowa. Dalej powoli, spacerkiem w stronę sopockiego mola.
Zaryzykowałem i zjadłem zupkę rybną, smaczna była, mam nadzieję, że przeżyje :)
==================
Połaziłem trochę po okolicach sopockiego mola - akurat trwała Cepeliada wiec i sery z Korycina, chlebek z Podlasia, stoisko Cejrowskiego z koszulami i różnymi specjałami. Morze spokojne, praktycznie bez fal za to z jakimś żółtym świństwem pływającym na wierzchu. Na końcu mola, tam gdzie zawsze solidnie wiało - spokój, cisza, słońce prażyło niemiłosiernie. Po prostu UPAŁ.
Do Gdańska wróciłem SKM, nie chciało mi się turlać godzinę dwoma autobusami przy tej pogodzie.
Połaziłem trochę po okolicach sopockiego mola - akurat trwała Cepeliada wiec i sery z Korycina, chlebek z Podlasia, stoisko Cejrowskiego z koszulami i różnymi specjałami. Morze spokojne, praktycznie bez fal za to z jakimś żółtym świństwem pływającym na wierzchu. Na końcu mola, tam gdzie zawsze solidnie wiało - spokój, cisza, słońce prażyło niemiłosiernie. Po prostu UPAŁ.
Do Gdańska wróciłem SKM, nie chciało mi się turlać godzinę dwoma autobusami przy tej pogodzie.
Dzisiejsze fotki.