czwartek, 19 maja 2011

Kowno

Noc na rynku, pod ratuszem przeszła w miarę spokojnie chociaż okazało się, że rynek jest ulubionym miejscem spotkań młodych Litwinów. Przyjeżdżali samochodami, z włączoną "młockarnią", czyli UMPA UMPA na cały regulator i tak prawie do pierwszej w nocy. Ranek przywitał mnie śliczna pogodą, dzień zapowiada się ładny.
Niestety, wszystko wskazuje na to że nie będę mógł tutaj zostać. Panowie ochroniarze inne samochody, które chcą parkować  - wyganiają. Trzeba będzie się chyba wynieść na parking pod zamkiem a tam, nie mam pojęcia jak będzie z dostępem do sieci. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić jeszcze kilka fotek Mruczka, nim stąd odjadę.


Strona oficjalna festynu
Przeparkowałem się pod muzeum ale widzę, że tutaj tez długo nie postoję. Samochody stojące obok mają taką karteczkę za wycieraczka.
Przed 11 tutejszego czasu trzeba będzie się wynieść.

8:30 (9:30 czasu miejscowego)
No i po słoneczku, zachmurzyło się, pada, pogoda nie zachęca do chodzenia po mieście. Siedzę i myślę, co dalej. Na razie kończę śniadanie: węgierska kiełbasa, na polskim chlebie, z czeskim chrzanem popijana herbata na litewskiej wodzie - MNIAM MNIAM :)

10:15 (11:15)
Zrobiłem mały spacerek na druga stronę Niemna. Niestety, kolejka na gorę z ładnym widoczkiem na starówkę nieczynna. Stragany powoli zaczynają działać, dużo fajnych, regionalnych pamiątek (a nie ta chińszczyzna, która opanowała większość sklepów). Mruczek ma nowego kolegę - pręgowane, lniane kocisko.
A ponieważ byłem pierwszym kupującym w tym straganie - dostałem prezent - dwa fajne lniane bieżniki na stolik - w sam raz będą pasowały do kamperka. 

21:30
Dookoła kamperka ciągle krążyli panowie z ochrony i nawet policji.Prawdopodobnie byli przekonani ze to kogoś z wystawiających na rynku :) Nie chciałem dłużej ryzykować i postanowiłem przenieść się na parking pod zamkiem. Tam okazało się, że parking zamknięty, tylko dla VIPów jak mnie poinformowały sympatyczne dziewczyny pilnujące wjazdu. Na przeciwko, na dworcu autobusowym dało się stanąć (bo z okazji festynu nie był czynny) ale też zaczął wzbudzać wielkie zainteresowanie różnych służb. Wyjazd ze starówki to droga w jedna stronę, drugi raz do poniedziałku pewnie nie da się wjechać bez specjalnej przepustki. Doszedłem do wniosku, że co chciałem zobaczyć, zobaczyłem a resztę sobie daruję. Camping w Kownie jest ok 5 km od starówki i koszt za jedna noc kamperem to ok 55 zł - przesada :)
Jadę więc dalej - kierunek, Park Regionalny Nemuno Kilpu (Zakola Niemna). Najpierw Birsztany - kurort podobny do Drusgiennik ale trochę mniej oblegany. teraz tam cisza, spokój, totalnie nic się nie dzieje. następnie Punia i śliczny widok ze stromego wzgórza nad Niemnem.
Pogoda zmienna - raz słoneczko i prawie upał, za chwile chmury i deszczyk. Zmęczyło mnie to wszystko i jadę w kierunku domu. Kilometr przed Augustowem niespodziewane spotkanie. Prawie na szosie stoi sobie łoś i spokojnie obgryza gałązki :) Zatrzymałem się, wyskoczyłem z kampera i pstrykam, a ten się w ogóle mną nie przejmuje, nie reaguje też na inne samochody. Wreszcie mu się znudziło pozowanie i poszedł w las. Postój na nocleg na rynku w Augustowie.


Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok. 130 km. Mapka trasy