sobota, 29 września 2012

Szent Mihály-napi Forgatag

No i znowu, zgodnie z planem, jestem na campingu w Opusztaszer.


Google  potrafi "wspaniale:" tłumaczyć - tytuł tego posta wg G to "Codziennego zgiełku św Michała i zgiełk" :) Cała strona "po polsku" jest TUTAJ.
Zaczyna się wszystko 0 9:30 czyli już za pół godziny, przysięgą obywatelską (jeśli wierzyć G-tłumaczowi).
O 10:00 - msza św. ekumeniczna
o 10:50 odsłonięcie pomnika, jego poświęcenie i przemówienie Viktora Orbana.
A później już tylko folklor, wino, palinka, cygańska muzyka i ........ :) :)

12:40
Część oficjalna zakończona, pomnik odsłonięty.


Wrzuciłem  kolejną porcje zdjęć i wracam na imprezę.

19:30
Działo się sporo chociaż nie to, na co się nastawiałem. Była to typowa impreza dla "tubylców" a nie dla turystów. Nie było żadnego stoiska z palinką, żadnego stoiska z winem. Tłumacz G pisał o soku z winogron - trzeba było mu uwierzyć :) Pokazywali jak się właśnie taki sok robi - smaczny taki  na oczach widzów wytłoczony. Byli muzycy, był folklor, ale nie było typowych cyganów, jak na wszystkich imprezach nastawionych na zagranicznych turystów. Pokazy psów pasterskich były niesamowite - na pierwszy rzut oka spokojne psiaki ale jak sie dorwały do baranów to .... futro latało w powietrzu. Można było zobaczyć na własne oczy jak się robi beczki, jak się podkuwa konie, jak się wyplata koszyki z wikliny czy kapcie z kukurydzy (nawet mnie zapraszano bym sam spróbował).
Zajrzałem do kuźni, gdzie pracowali kowale, jeden z nich zagadał do mnie, zgadaliśmy się, że on tylko po węgiersku a ja po polsku wiec ...... pogadaliśmy sobie na tematy polityczne (serio) :)
A tak w ogóle dalej twierdzę, że Węgry to wolny kraj, wolnych ludzi.
Prz pomniku oczywiście obstawa BOR ale  można było wszędzie wejść, oni tylko stali i pilnowali by było bezpiecznie. pewnie gdybym się uparł że podejdę do premiera - nie było by problemów.
W parku są ścieżki, dróżki ale wolno chodzić po trawie, nawet się na niej położyć i nikomu to nie przeszkadza.
W kolejce nikt się nie przepycha, wszyscy jacyś tacy spokojni, zrelaksowani.
Na drodze podobnie - nie słychać klaksonów, nie ma wpychania się na siłę, więcej, wiele razy widziałem, jak samochód zwalniał by spokojnie przepuścić rowerzystę czy pieszego który właśnie w tym miejscu postanowił przejść przez jezdnię.
Chyba dlatego tak lubię tu przyjeżdżać.


Dzisiejsze fotki.