wtorek, 26 kwietnia 2011

Czechy

Pogoda zepsuła się całkowicie, zimno, wieje, pada. Chciałem wyjechać wcześnie rano, ale  recepcja campingu czynna dopiero od 10. Kolejny raz przekonałem się, że pobieranie opłat za prąd na campingu ryczałtem jest niezłym dochodem dla właścicieli. W Czechach ten ryczałt wynosi ok 60 Kc za dzień. W Szpindlerowym Młynie płaci się za realne zużycie (są liczniki) i mnie, za 4 dni (TV, komputer, światło, lodówka) wyszło tylko 85Kc. Po 10 ruszam w drogę, chociaż z prognoz pogody wynika, że jadę dokładnie w chmury i opady. Pierwszy przystanek u Rumcajsa, czyli w Jiczynie. Wstępnie planowałem połazić trochę po Czeskim Raju ale przy takiej pogodzie odpuszczam to sobie.
Kolejny przystanek - Podebrady.

18:00
W Podebradach pogoda dała mi pół godziny na spacer. Na szczęście udało się wrócić do kamperka przed ulewą jaka nadeszła. Sympatyczne miasto, dumni są ze swojego Jiří z Poděbrad. Ładny zamek w którym teraz się mieści wydział zamiejscowy praskiego Uniwersytetu Karola. Koło zamku jest źródło wody mineralnej.
W ulewę, jaka przyszła, pojechałem do Kutnej Hory, na camping SantaBarbara. Sympatyczne miejsce, knajpa na miejescu,  na starówkę ok pół kilometra tylko.


Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok. 130 km. Mapka trasy