Ruszyłem znowu ale dokąd dojadę - jeszcze nie wiem. Wiem, że w drugiej połowie września Ewa wyciągnie mnie do Rumunii, ale na razie jadę ...... gdzieś na południe. Prawdę mówiąc jadę na Węgry ale jeszcze nie wymyśliłem czy przez Czechy (echhh te knedliki) czy przez Słowację. Dzisiaj nocuje u Ewy, w Warszawie, jutro do Krakowa, trzeba parę rzeczy naprawić w Mruczku więc odwiedzę Elcamp. A którędy dalej ? Zobaczymy. To też jest urok kamperowania, pełna wolność, pełna swoboda.
Droga z Białegostoku do Jeżewa coraz ładniej wygląda, pewnie jesienią przyszłego roku będzie już cała elegancko zrobiona
Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 190 km.