Przeczytałem na jakimś portalu taką myśl:
Białystok to nie miasto a stan umysłu.
Jakże to trafne spostrzeżenie.
W tym mieście obowiązuje inny, lokalny, kodeks drogowy (kto spotkał na swojej drodze pojazdy z rejestracją B albo SUW, wie o czym piszę), inne prawo i inne kodeksy (określenie kogoś "ścierwem" nie jest obraźliwe, z motywacją, że przecież tow. Gomułka używał tego określenia, swastyka jest tylko symbolem szczęścia i kojarzenie jej z czymś innym jest bezpodstawne, czy z moich własnych doświadczeń - cytat: "pozwany jest winny, bo nie udowodnił swojej niewinności"), inna logika (sąd mając dokument stwierdzający, że była strata, orzeka, że był wysoki dochód).
Mówi się często, że Podlasie to "Polska B", w mojej ocenie trzebaby się o wiele dalej przesunąć w alfabecie, albo od razu napisać wprost, że to "zachodnia Białoruś".
Za mną 32 lata we Wrocławiu, 31 lat w Białymstoku i wystarczy.
Czas zmienić klimat
Jak w starej piosence:
Wsiąść do pociągu byle jakiego,
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
Ściskając w ręku kamyk zielony,
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
Ściskając w ręku kamyk zielony,
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle
Na koniec, tradycyjnie, mogę tylko powiedzieć DLA NICH:
A teraz kochane dzieci, możecie pocałować misia w .....