sobota, 26 października 2013

Komarno/Komarom, dzień 2

Burczok i medowina to niebezpieczna mieszanka. Dawno mi tak nie szumiało w głowie, jak wczoraj wieczorem.
Na campingu ma być WiFi, sygnał jest, komputer czy tablet łączą się, routing działa, DNS też działa prawidłowo, ale nie mogę otworzyć żadnej strony. Działa gg, tylko na telefonie, i tylko czasami. Na szczęście niedaleko, pod ratuszem, jest FREE WiFi ZONE. Wypracowałem już sobie metodę, piszę tekst w kamperku a w rynku tylko wrzucam do sieci.
Zapowiada się kolejny, słoneczny i gorący dzień. Wczoraj, gdyby nie chłodny wiatr, byłoby wręcz upalnie i jeździłem dahonkiem w samej koszulce bawełnianej. Dzisiaj pewnie wybiorę się na 2 kółkach na drugą stronę Dunaju.


Dzisiejsze fotki.