wtorek, 13 sierpnia 2013

Estonia

Rano, po śniadaniu, ruszyłem w stronę Estonii. Dawną granicę łatwo przegapić i gdyby nie duża tablica przy drodze z informacjami dla kierowców nie zauważyłbym jej.
Kilka km za granicą trafiłem na skansen z dużym parkingiem, WiFi i placem chyba pod camping. Zamontowane były trzy umywalki, była woda i nawet podciągnięty prąd - gniazdka przy umywalkach. Oczywiście skorzystałem z okazji, wyprowadziłem kota, dolałem 4 konewki wody do zbiornika. Po drodze do Voru skusiły mnie różne tablice i strzałki i na chwilę podjechałem do Rouge. Zawarłem tam znajomość z przesympatycznym jamnikiem, zobaczyłem pomnik macierzyństwa.
W Voru zaparkowałem koło IT, pod kościołem św. Katarzyny i na dahonku objeździłem miasto. Fajnie mają zrobioną plażę nad jeziorem, zupełnie jak nad morzem, deptak, park, molo. Warto tam zajechać będąc w pobliżu.


W sklepowej garmażerce kupiłem COŚ ciepłego, wielkości pyzy (klops ze śliwką w środku owinięty plastrem boczku). Za dwie sztuki zapłaciłem 2,06€ i z bułką i herbatą najadłem się.
Następny przystanek to estońskie Zakopane, ich zimowa stolica czyli Otepaa. Pod miastem jest duży ośrodek sportowy. Mimo, że to połowa sierpnia, pełno tutaj narciarzy, oczywiście na kółkach. Po południu rozpadało się i pada dalej. Przy takiej pogodzie nie ma sensu jechać dalej i nocuję tu, na parkingu.



Dzisiejsze fotki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz