Vidzeme, tak chyba prawidłowo powinienem nazywać ten region. Taka nazwa widnieje na wszystkich mapach, przewodnikach, jakie można dostać w tutejszych IT.
W nocy jakiś podpity tubylec koniecznie chciał ze mną porozmawiać. Pukał, stukał do kampera aż wreszcie odszedł do kolegów.
Rano pobrałem z IT koleją porcję map i w drogę. W najnowszych mapach wyczytałem, że po drodze mam starą, radziecką bazę rakiet atomowych koło Zeltini. Kiedyś super tajna, teraz informację o jej lokalizacji umieszcza się na turystycznych mapach. Jak bardzo i jak szybko zmienia się ten świat.
Następny punkt programu, to Aluksne, miasto położone nad ładym jeziorem, z wyspą, na której był kiedyś zamek. Zacząłem od obiadu w kafejnicy, solianka, schabowy z ziemniaczkami i surówką kosztowały dokładnie 2 łaty, czyli ok 12 zł. Później wyciągnąłem dahonka i na dwóch kółkach ruszyłem na zwiedzanie. Miasteczko niewielkie, ładnie zagospodarowana wyspa z ruinami zamku, nowe ulice będą, centrum właśnie rozkopane i drogowcy intensywnie pracują.
Narzekałem, że dawno nie widziałem innego kampera, dzisiaj widziałem kilka (granica z Estonią blisko) a najlepszy był kamper zrobiony z wozu strażackiego - jest na zdjęciach.
Ostatni punkt programu na dzisiaj, to Ape, małe miasteczko na granicy z Estonią, znane głównie z jaskiń wypłukanych przez rzekę, nazywanych jaskiniami czarownic.
W nocy jakiś podpity tubylec koniecznie chciał ze mną porozmawiać. Pukał, stukał do kampera aż wreszcie odszedł do kolegów.
Rano pobrałem z IT koleją porcję map i w drogę. W najnowszych mapach wyczytałem, że po drodze mam starą, radziecką bazę rakiet atomowych koło Zeltini. Kiedyś super tajna, teraz informację o jej lokalizacji umieszcza się na turystycznych mapach. Jak bardzo i jak szybko zmienia się ten świat.
Następny punkt programu, to Aluksne, miasto położone nad ładym jeziorem, z wyspą, na której był kiedyś zamek. Zacząłem od obiadu w kafejnicy, solianka, schabowy z ziemniaczkami i surówką kosztowały dokładnie 2 łaty, czyli ok 12 zł. Później wyciągnąłem dahonka i na dwóch kółkach ruszyłem na zwiedzanie. Miasteczko niewielkie, ładnie zagospodarowana wyspa z ruinami zamku, nowe ulice będą, centrum właśnie rozkopane i drogowcy intensywnie pracują.
Narzekałem, że dawno nie widziałem innego kampera, dzisiaj widziałem kilka (granica z Estonią blisko) a najlepszy był kamper zrobiony z wozu strażackiego - jest na zdjęciach.
Ostatni punkt programu na dzisiaj, to Ape, małe miasteczko na granicy z Estonią, znane głównie z jaskiń wypłukanych przez rzekę, nazywanych jaskiniami czarownic.
Dzisiejsze fotki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz