niedziela, 7 sierpnia 2011

Pożegnanie z Łotwą

Na początek kilka smutnych przemyśleń. Po raz kolejny sprawdziły się moje przypuszczenia,  ze tam gdzie Polaków jeszcze za dużo nie bywa, nie ma mowy o tzw "nielubieniu nas". Pamiętam to jeszcze z czasów gdy jeździłem jako pilot z wycieczkami. Często ostatnio słyszałem, jak to Litwini nas, Polaków nie lubią, zrzuca się to na historię a według mnie bardziej sami sobie szkodzimy teraz niż tym co działo się kilkaset lat temu. Wczoraj wieczorem uświadomiłem sobie ze na takim dużym campingu, w sobotę wieczór, gdzie przyjechało sporo ludzi na sam weekend, to się dopiero "będzie działo". Mając w pamięci zeszłoroczny właśnie weekendowy pobyt w Borkach na campingu, byłem nastawiony na jak najgorsze przeżycia. Czekało mnie miłe zaskoczenie, wieczorem ludzie biesiadowali, widać było, że nie tylko piwko popijają ale koło 23 wszystko umilkło i jak szedłem wieczorem pod prysznic miałem wrażenie, że camping wymarł. Żadnej puszczanej na full muzyki z samochodowych odtwarzaczy, żadnych krzyków, wrzasków, odgłosów tłuczonych butelek itp. W miejscach gdzie Polaków nie lubią (ostatnio słyszałem o Pałandze) widać nasi rodacy dali się już poznać z nie najlepszej strony. Podobne odczucia miałem w zeszłym roku. Gdy trafiałem na camping często odwiedzany przez Polaków - byłem sprawdzany czy staje na wyznaczonym miejscu, a przy wyjeździe dokładnie sprawdzano czy na pewno zapłaciłem. Natomiast na innych campingach, mniej popularnych wśród rodaków (chociaż czasami gęsto obsadzonych) panowały zupełnie inne zasady. Wiele razy spotkałem się z sytuacja taka, ze przyjeżdżając wieczorem od innych kamperowców dowiadywałem się, że mam się ustawić, podłączyć i spokojnie nocować a następnego dnia, jak się pojawi ktoś w recepcji - dopiero zgłaszać swój przyjazd.I nikt się nie obawiał, ze "cwany Polak" raniutko wyjedzie by nie zapłacić za nocleg.
Dzisiaj po śniadaniu - zwijanie, pakowanie i wyjazd na południe. Duszno, parno, zbierało się cały dzień na deszcz. Po drodze kilka ciekawostek, które można pooglądać na zdjęciach i Liepaja. Miasto duże, ma nawet tramwaje i Uniwersytet. Wiele domów wymaga jeszcze remontu, widać ciągle zaniedbania z czasów okupacji radzieckiej. Ale widać też, że się starają, centrum już odnowione, wydzielona strefa piesza. Zrobiony jest też deptak ozdobiony śmiesznymi pomnikami - niestety napisy na nich tylko po łotewsku więc nie mam pojęcia czego dotyczą. Połaziłem trochę po mieści i jak już padnięty wróciłem do kampera - zerwała się wichura i po chwili zaczęło padać. Teraz co prawda nie pada, ale jest pochmurno i nieciekawie.
Na noc zajechałem do ostatniego miasteczka przed granicą - Rucava i mam nadzieje, ze noc przejdzie spokojnie. Stoję w samym centrum, pod latarnią, koło bankomatu, na przeciwko Muzeum  instrumentów muzycznych.
Moja lokalizacja: N 56° 9.57, E 21° 9.727


Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 160 km. Mapka trasy .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz