Okazało się, że nie dość, że pociąg bez klimy, bez internetu to jeszcze zapchany. Wiele osób doszło do wniosku, że pogoda typowo balatońska. Gdybym pojechał, to musiałbym stać ponad godzinę w korytarzu, więc zrezygnowałem dzisiaj z tego wyjazdu.
Kupiłem kolejny kilogram winogron, zjadłem wiśnioweczkę i wróciłem na camping.
Pod wieczór znowu na dworzec, rower na stojak a ja do pociągu i wyprawa na nocny Budapeszt.
Wytrzymałem tam tylko dwie godziny, bo nawet o 21 tam jest gorąco, parno i duszno.
A zapowiadają, że taka pogoda jeszcze tydzień się utrzyma.
Link do zdjęć na górze strony
(Dzień 35+13)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz