Pogoda nie rozpieszcza, dokładnie rok temu tutaj było upalnie. Ale może to i dobrze, wystarczy gorąca woda w basenie.
Na śniadanie dokupiłem marynowaną paprykę, oczywiście csipos :) Zaraz jadę na camping i baseny. Pewnie po południu wyskoczę na dahonku do centrum, to wtedy wrzucę więcej zdjęć, bo ani na campingu ani na basenie WiFi nie ma.
13:00
Wczoraj tutaj skończył się sezon, od dzisiaj bilet wstępu na termy potaniał z 1500 do 900 ft. Szkoda, że ta przecena nie dotyczy camping. Mam wrażenie, że tutaj podrożało od zeszłego roku.
Aktualny cennik jest taki (za jedną noc):
- 1500 kamper
- 1400 osoba dorosła
- 600 wstęp na termy
- 600 podłączenie do prądu
- 250 opłata lokalna
Nie ma zniżki dla seniorów ani na legitymację federacji FICC.
Zapłaciłem więc 4350 ft, czyli licząc po kursie
100 ft = 1,40 zł< br />
trochę ponad 60 zł. W sumie wyjdą dwa dni moczenia się, półtorej dnia ładowania akumulatorów, bo planuję jutro na wieczór wynieść się na poprzednie miejsce w centrum.
Pomoczyłem się już 1,5 godziny, teraz odpoczywam w cieniu (bo pojawiło się trochę słońca). Niedługo wsiadam na dahonka i na obiad, do jadłodajni, którą odkryłem w zeszłym roku. Wtedy można było zjeść normalny obiad za mniej, niż 1000 ft.
15:00
To jest straszne .... Siedzę na dziedzińcu kolegium, jest tam gimnazium i uczelnia wyższa, młodych ludzi sporo, normalna sprawa. Przechodzi dwóch koło mnie, spojrzeli na mnie, chwila wahania i ...... "dzień dobry" do mnie, oczywiście po węgiersku. Po kilku minutach sytuacja się powtarza, tym razem trzy dziewczyny. Już mi dawno mówiono, że jak spojrzę znad okularów, to od razu wiadomo, kto ja jestem :) To jest na prawde straszne.
Za obiad zapłaciłem 690 ft, czyli mniej niż 10 zł. Zupa kalafiorowa (chyba z sokiem cytrynowym), kawałek smażonego schabu z ryżem i wszystko smaczne.
Dzisiejsze fotki.