Noc była koszmarna. Poniżej pasa maksymalny skręt w prawo, powyżej pasa maksymalny w lewo. Tylko w takiej pozycji prawie nie bolało.
Ok 200 m od campingu jest piekarnia. Wyprawa rano po pieczywo to był wyczyn heroiczny.
Po słowackiej stronie można zjeść obiad za ok 4,5e i wybór knajp spory. Tutaj na campingu jest bufet. Sznycel, ziemniaki i ogórek za ok 13e - ceny "niemieckie".
Mam pieczywo, puszki rybne, płatki śniadaniowe - przeżyję do wtorku ☺
17:00
Camping pełen, głównie Czesi, trochę Niemców i Madziarów. Koło mnie stoją Duńczycy.
Generalnie cisza i spokój, słychać świergot ptaków i jedną kobietę rozmawiającą przez komorkę tak głośno, że cały camping słyszy.
To niestety Polka 😞
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz