21:00 (22:00 miejscowego czasu)
Jeszcze w Debreczynie zrobiliśmy zakupy (winogrona, pieczywo i inne drobiazgi) i jazda w stronę granicy.
Około 30 kilometrów za Oradeą fajny, duży parking dla TIRów, z restauracją, sanitariatami i nawet klubem nocnych uciech za miedzą. Nocleg TIRa kosztuje 20 leji, w to wliczony jest prysznic (kiedyś było też śniadanie, ale już je wykreślono z tablicy informacyjnej).
W miejscowości Alesd, wspaniała Jadzia (czyli TomTom) kazała skręcić w lewo i się zaczęło..... Wąska kręta droga, zapadające się pobocza, brak barierek na poboczach, w dodatku remontowana, co dodatkowo utrudniało jazdę. Gdy już wydrapaliśmy się jakoś na najwyższy punkt drogi, czekały na nas następne niespodzianki. A to samotnie podróżujący koń, ze spętanymi łańcuchem nogami, który był bardzo zdziwiony naszym widokiem, a to stada krów maszerujących dostojnie z pastwiska do domów (bo okazało się, że są to krowy z różnych gospodarstw). Przy kolejnym, sporym stadzie zatrzymałem się z tyłu i chciałem przeczekać aż dojdą na miejsce. Człowiek który je prowadził, kazał jechać mimo wszystko a jakiś miejscowy, dostawczakiem, pokazał jak się mija takie stado. Po prostu wjechał między krowy bez pardonu, rozepchną je i pojechał dalej.
Niestety, żadnego osiołka, na którego czekała Ewa nie spotkaliśmy.
Dojechaliśmy wreszcie do Zalau, stoimy na stacji benzynowej i nawet jest internet :)
Nasza pozycja: N 47° 12.090, E 23° 3.286
Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 200 km. Mapka trasy .