Po śniadaniu ruszyłem w drogę, do Rakvere. Po drodze tradycyjnie różne ciekawostki, kilka różnych cachy. W Polsce grad i ulewy - tutaj,m duchota, skwar, cały dzień w okolicach 30 stopni, nawet w czasie jazdy z otwartymi oknami ciężko oddychać, więc jechałem wolno i spokojnie. W Rakvere ruiny starego zamku, ładnie się prezentują, na górce (których przecież tutaj, w Estonii za wiele nie ma). Na placu pod zamkiem jest nowo wybudowany AQUA hotel, z basenem i zjeżdżalnią.
Rynek odnowiony i zrobiony bardzo nietypowo - jakiś plastyk poszalał ale fajnie to wygląda. W sklepie kupiłem w słoiku barszcz z wołowinka, podgrzałem w kamperze i to był mój obiadek. Po obiedzie, dalsza jazda w kierunku najstarszego i największego parku narodowego w Estonii - Lehamaa rahvuspark. Co prawda jest tu w okolicy kilka campingów, ale dlaczego mam płacić za nocleg, jeśli można legalnie przespać się w kamperze za darmo - prąd mam, do rana wystarczy, woda niedawno nalana więc serwis nie jest mi potrzebny.
Kolejne ciekawostka dzisiaj ( po nocnej pobudce na stacji benzynowej) - TomTom stwierdził w pewnym momencie że nie ma satelitów. Uciekły, pochowały się, poszły spać - nie wiadomo - on ich nie widzi. Na szczęście mam drugiego GPSa i mapki Estonii i ten cały czas działał beż żadnych problemów.
Moja lokalizacja: N 59° 34.827, E 25° 58.117
Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 140 km. Mapka trasy.