15:30
Wylądowałem na camping Castrum w Hajdúböszörmény. Ale po kolei.
Wczorajsze moczenie sie w termach w Nyíregyháza uważam za bardzo udane - świetna woda, bardzo miękka, na początku człowiek ma wrażenie, że siedzi w mydlinach. Róznych sikaczy, babelkowców itp dużo i do wyboru, albo pod dachem alb na dworze. W obiekcie i kafejka i restauracja, czy raczej bar szybkiej obsługi - płaci się "zegarkiem" rozliczenie następuje przy wyjściu. Sporo polaków tutaj dociera - na basenie słyszałem nasz język, na ulicy też, zresztą napisy po polsku mówią same za siebie.
Nocleg pod hotelem był średnim pomysłem - nie wiem dlaczego ale sieć rwała się co chwila, sygnał zanikał. Poza tym - w ciągu dnia parking był prawie pusty za to wieczorem zapchany maksymalnie,. Dobrze że jeszcze udało mi się wcisnąć w kącik i przetrzymać do rana.
Po śniadaniu - Nyíregyháza - zabytków praktycznie nie ma żadnych a centrum godne zobaczenia można przejść w kwadrans.
Planowałem zatrzymać się dzisiaj w Hajdúnánás, znalazłem camping opisywany na forum ale zamknięty, po sezonie. Można co prawda zatrzymać się na samych termach ale jakoś brama wjazdowa nie zrobiła na mnie dobrego wrażenie - odpuściłem sobie i pojechałem do Hajdúböszörmény. W centrum jeszcze nie byłem, przerabiają, uliczki rozkopane a wysiadać z kampera nie chciałem na razie. Budynek term wygląda ładnie a zaraz obok jest camping Castrum (znana mi już firma). Podjechałem zobaczyłem ze sporo kamperów stoi, jest kilka polskich., obejrzałem cennik i zostaję - jak długo, jeszcze nie wiem. Wstępnie podliczono mnie na 4 tys ft dziennie ale będzie jeszcze 10% zniżka za federację, czyli jakies 3600 ft. W to wliczony i prąd i wstęp na termy, jest WiFi i standard o wiele wyższy niż w Sarospatak, gdzie za noc BEZ WiFi musiałem płacić 4350 ft.
Chciałem iść pomoczyć się, ale przyszła burza, prawdziwa, z piorunami i teraz leje, może później się wybiorę, do 20 mam jeszcze czas :)
Wylądowałem na camping Castrum w Hajdúböszörmény. Ale po kolei.
Wczorajsze moczenie sie w termach w Nyíregyháza uważam za bardzo udane - świetna woda, bardzo miękka, na początku człowiek ma wrażenie, że siedzi w mydlinach. Róznych sikaczy, babelkowców itp dużo i do wyboru, albo pod dachem alb na dworze. W obiekcie i kafejka i restauracja, czy raczej bar szybkiej obsługi - płaci się "zegarkiem" rozliczenie następuje przy wyjściu. Sporo polaków tutaj dociera - na basenie słyszałem nasz język, na ulicy też, zresztą napisy po polsku mówią same za siebie.
Nocleg pod hotelem był średnim pomysłem - nie wiem dlaczego ale sieć rwała się co chwila, sygnał zanikał. Poza tym - w ciągu dnia parking był prawie pusty za to wieczorem zapchany maksymalnie,. Dobrze że jeszcze udało mi się wcisnąć w kącik i przetrzymać do rana.
Po śniadaniu - Nyíregyháza - zabytków praktycznie nie ma żadnych a centrum godne zobaczenia można przejść w kwadrans.
Planowałem zatrzymać się dzisiaj w Hajdúnánás, znalazłem camping opisywany na forum ale zamknięty, po sezonie. Można co prawda zatrzymać się na samych termach ale jakoś brama wjazdowa nie zrobiła na mnie dobrego wrażenie - odpuściłem sobie i pojechałem do Hajdúböszörmény. W centrum jeszcze nie byłem, przerabiają, uliczki rozkopane a wysiadać z kampera nie chciałem na razie. Budynek term wygląda ładnie a zaraz obok jest camping Castrum (znana mi już firma). Podjechałem zobaczyłem ze sporo kamperów stoi, jest kilka polskich., obejrzałem cennik i zostaję - jak długo, jeszcze nie wiem. Wstępnie podliczono mnie na 4 tys ft dziennie ale będzie jeszcze 10% zniżka za federację, czyli jakies 3600 ft. W to wliczony i prąd i wstęp na termy, jest WiFi i standard o wiele wyższy niż w Sarospatak, gdzie za noc BEZ WiFi musiałem płacić 4350 ft.
Chciałem iść pomoczyć się, ale przyszła burza, prawdziwa, z piorunami i teraz leje, może później się wybiorę, do 20 mam jeszcze czas :)
Dzisiejsze fotki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz