Rano, korzystając z jeszcze w miarę rozsądnej temperatury (24) poszedłem na spacer po mieści. Przy okazji "zaliczyłem" trzy cache, wypiłem kawę mrożoną na Placu Europy i wróciłem na camping.
Coraz cieplej, więc tylko woda może pomóc. Na basenie skusiłem się na Langosa, obficie wysmarowanego czosnkiem i śmietaną. Pychota :) Niestety przy temperaturze powietrza ponad 30 stopni (cieniu) wchodzenie do basenu z woda około 37 stopni nie jest najlepszym pomysłem. Czułem się trochę jak kurczak w rosole. odpoczynek, pluskanie w otwartym basenie (woda trochę zimniejsza, ale tylko trochę), drzemka na trawie, w cieniu - leniwy dzień po prostu.
Na 17 poszedłem znowu do starego centrum pooglądać dzisiejsze występy. Wczoraj był dzień słowacki, dzisiaj, można powiedzieć węgierski, chociaż tutaj na ulicy słowackiego prawie w ogóle nie słychać.
Dzisiejsze fotki. Postój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz