Wszystko się kiedyś kończy, ta moja wyprawa też. Obowiązki i inne "przyjemności" wzywają. Mam nadzieję, że jeszcze przed październikiem uda mi się gdzieś dalej wyjechać na dłużej.
Noc na mierzei upłynęła w miarę spokojnie, chociaż koło północy przestawiałem kampera. Porywy wiatru były bardzo silne i wiało dokładnie w bok Mruczka. Obawiałem się żeby jakiś silniejszy nie przewrócił nas, stanąłem "dziobem do wiatru" i już tak mocno nami nie szarpało. Rano doszedłem do wniosku że nie chce mi się czekać kilku godzin na otwarcie Muzeum Morskiego - może kiedyś, jak będę w okolicy i delfinarium będzie już otwarte, to sobie zwiedzę i muzeum. Przepłynąłem promem na ląd (na promie większość samochodów z rosyjska rejestracją) i po śniadaniu na Statoilu - pojechałem w stronę Polski. Jechałem trochę zygzakiem - w zależności od tego, gdzie w okolicy były jakieś geocache :) Pogoda cały czas paskudna, wiało, padało z małymi przerwami - czasami szukałem w deszczu, niektóre cache z powodu pogody sobie po prostu odpuściłem. W sumie dociągnąłem aż do Suwałk i nocuję na tym samym parkingu koło Swiss Baru od którego zaczęła się ta mała wyprawa.
Lokalizacja parkingu: N 54° 8.623, E 22° 57.880
Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 300 km. Mapka trasy .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz