Jeśli ktoś byłby zainteresowany - podaje namiary: N 58° 35.961, E 22° 46.435
Kolejny etap to dziura w ziemi czyli ślad po upadku meteorytu. Szacuje się, że meteoryt spadł na ziemie co najmniej 4.000 lat temu, jego masa wynosiła 400-10.000 ton. i składał się głownie z żelaza (91,5%) i niklu (8,3%). Powstało w wyniku tego uderzenia jeziorko naturalnie napełniające się wodą o szerokości 12-40 m i głębokości 1-4 m. Bardzo ciekawie to wygląda. Na miejscu - dwie restauracje, duży darmowy parking, hotel i muzeum meteorytu (nie wiem, co w nim jest - nie zwiedzałem). Dalej pojechałem na południe zobaczyć podobno najpopularniejszy kościół w Estonii, w miejscowości Püha, który jest często umieszczany na różnych obrazach.
Później skręt na zachód i Kuressare ze swoim ślicznym zamkiem na wodzie. Zamek robi wrażenie, otoczenie jest remontowane i prawie ukończone. Podobno warto wejść do środka , do muzeum - ja niestety byłem za późno (otwarte tylko do 18 czasu lokalnego). Na nocleg zjechałem na camping Piibeleh (na ulicy Piibeleh) - ceny rozsądne: 8E kamper, 2E osoba, 2E prąd.
Dzisiejsze fotki. Przejechałem ok 80 km. Mapka trasy .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz